Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Lubuscy policjanci pożegnali swego kapelana

Data publikacji 04.02.2015

Był razem z nami, gdy rozpoczynaliśmy służbę, towarzyszył, gdy obchodziliśmy swoje święto, wspierał, gdy przychodziły gorsze chwile. Od dwunastu lat swoją kapłańską posługę łączył z naszą formacją. Podczas ostatniej drogi lubuscy policjanci pożegnali swojego kapelana.

Takiej uroczystości Gorzów nie widział od lat. Od samego rana setki mieszkańców, oficjalnych gości i przedstawicieli instytucji brało udział w wyjątkowej celebrze. Ale to nie szczególna data w kalendarzu sprawiła, że skupione w zadumie tłumy kroczyły ulicami miasta. Tej środy wielu z nas przyszło ostatni raz pożegnać kapłana, który jak żaden inny skupiał u swego boku młodzież, studentów, walczących o ideały wolności i służących w rozmaitych mundurach. Dla nich ksiądz Witold będzie postacią na zawsze łączoną z wartościami w które wierzyli.

Prałat Witold Andrzejewski swą posługę kapelana lubuskiej Policji rozpoczął w 2003 r. Jako spadkobierca patriotycznych ideałów mundur darzył wyjątkowym szacunkiem, a narodowe wartości stanowiły dla niego niemal świętość. Swoją charyzmą, rozpoznawalnym głosem, a przede wszystkim specyficznym poczuciem humoru potrafił zjednać wszystkich. Z nieukrywaną dumą i satysfakcją towarzyszył nam podczas policyjnych uroczystości. Mądrym słowem trafiał do serc tych policjantów, którzy od lat służyli w formacji, jak i tych, którzy wypowiadali rotę ślubowania. W swoją posługę angażował się bez reszty. Brał udział w wielu oficjalnych ceremoniach, w uroczystościach otwarcia nowych siedzib lubuskich komend i komisariatów, był obecny podczas zawierania przez policjantów związków małżeńskich i w smutnych chwilach pożegnania tych, którzy zginęli na posterunku. Jednak przede wszystkim towarzyszył nam w codziennym życiu, będąc obecnym we wszystkich momentach policyjnej służby. Ksiądz Witold żył dla innych i zawsze w ich stronę wyciągał pomocną dłoń. Każdy z policjantów mógł liczyć na jego wsparcie, bezinteresowność i pełne zrozumienia mądre spojrzenie.

W środę odprowadziliśmy naszego kapelana ostatni raz. Towarzyszyło mu wielu. I ci, którzy w białych czapkach wstrzymywali ruch na skrzyżowaniach, i ci, którzy trwali w zadumie nad otwartą trumną, i ci, którzy salwą honorową przeszyli ciszę mroźnego południa. Razem, wspólnie, krocząc za żałobnym krzyżem, pokonaliśmy drogę, która była dla niego ostatnią. I chociaż nie usłyszymy już słów tamtej modlitwy, pamięć o nim trwać będzie wiecznie.

(KWP w Gorzowie Wlkp. / mg)

 

Powrót na górę strony