Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Czułem się jak zwierzyna

Data publikacji 29.09.2008

Sprawa sierż. Mirosława P., bohatera artykułu "Zabójcza dyscyplina" z maja tego roku, ma dalszy ciąg. Postawiono mu kolejne zarzuty, postępowania były zawieszone i odwieszone, a policjanta skierowano na komisję lekarską. We wrześniu odwołał się od jej orzeczenia.

Mirosławowi P. z komendy miejskiej w Tarnobrzegu w czerwcu ubiegłego roku wszczęto postępowanie dyscyplinarne o wprowadzenie w błąd przełożonego, a w październiku ub.r. dwa kolejne, w których postawiono mu w sumie osiem zarzutów. Przewinienia, jakich zdaniem przełożonych się dopuścił, były następujące: niewykonanie polecenia służbowego dotyczącego zmiany daty na sporządzonym dokumencie, niewykonanie polecenia służbowego dotyczącego przekazania teczki operacyjnej do archiwum, użycie określenia „nieudolny” w stosunku do przełożonego – kierownika referatu, złożenie skargi do komendanta miejskiego z pominięciem drogi służbowej, niezgodne z przepisami przechowywanie broni służbowej, niezdeponowanie broni służbowej u dyżurnego jednostki z chwilą, gdy udawał się na zwolnienie lekarskie i 15-minutowe spóźnienie do pracy. Miesiąc później Mirosławowi P. wszczęto następne postępowanie, przedstawiając dziewiąty już zarzut – o to, że pomijając drogę służbową, przesłał raport informujący o nieprawidłowościach w jednostce bezpośrednio do komendanta głównego Policji.

(...)

Po powrocie ze szpitala i zwolnienia poszpitalnego sierż. Mirosław P. stawił się do służby. Zastępca komendanta oświadczył, że nie dopuści go do służby, dopóki nie wypowie się o jego stanie zdrowia komisja lekarska.

– Nikt nie poinformował mnie, co powinienem robić przez ten miesiąc – mówi Mirosław P. – Czy meldować się codziennie w jednostce, czy siedzieć w domu i czekać na komisję. Wybrałem wariant pierwszy, ponieważ obawiałem się, że jeśli nie stawię się w komendzie, dam pretekst do kolejnego zarzutu. Kiedy jednak przyszedł i chciał podpisać listę, usłyszał od dyżurnego, że komendant zakazał wpuszczania go do jednostki.

(...)

Wojewódzka Komisja Lekarska MSWiA w Rzeszowie orzekła: "Na podstawie dokonanego badania oraz w oparciu o opinię psychiatryczną (szpitalną i ambulatoryjną) orzeczono zdolność do służby z ograniczeniem oraz trwałą niezdolność do służby na zajmowanym stanowisku. Wskazana służba administracyjno biurowa na stanowisku niewymagającym posiadania broni palnej".

Andrzej Kupiec, specjalista z zakresu medycyny pracy w KGP, uważa to orzeczenie za kuriozalne.

– Zgodnie z treścią rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych z 1991 roku w sprawie właściwości i trybu postępowania komisji lekarskich podległych MSW komisje orzekają o zdolności do służby, natomiast orzekanie o zdolności do służby na zajmowanym stanowisku przypisane jest lekarzom medycyny pracy – tłumaczy. – Określenie o trwałej niezdolności na danym stanowisku jest więc niczym nieuprawnione.

(...)

Komendant wojewódzki Policji w Rzeszowie insp. Józef Gdański nie ukrywa, że ma trudny orzech do zgryzienia.

– Wojewódzka komisja lekarska stwierdziła, że Mirosław P. nie powinien mieć do czynienia z bronią. A skoro tak, to jak może być policjantem? – pyta retorycznie.

Komendant czeka na uprawomocnienie się orzeczenia, czyli na decyzję komisji okręgowej. Ale widzi też inne problemy związane z Mirosławem P.

– Policja to nie jest przedszkole. (...) Natomiast Mirosław P. do większości poleceń miał swoje uwagi i zastrzeżenia, dyskutował, nie chciał ich wykonywać. (...) Byłbym gotów przenieść go do innej jednostki i dać mu szansę zacząć od nowa. Ale ten policjant musi wiele zmienić w swoim stosunku do otaczającej rzeczywistości.

Więcej o sprawie sierżanta Mirosława P. pisze Elżbieta Sitek w październikowym numerze miesięcznika (www.gazeta.policja.pl).

Są to fragmenty artykułu, którego pełna wersja znajduje się w papierowej wersji Miesięcznika "Policja 997".

Foto Andrzej Mitura

Powrót na górę strony