Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

C.d. sprawy onkologicznego szarlatana

Data publikacji 18.01.2007

Lubuscy PG-owcy przedstawili zarzuty kolejnym osobom współpracującym z oszustem, Zygmuntem B. , który obiecywał, że wyleczy każdą postać raka, a w rzeczywistości oszukiwał ludzi, wyłudzając od nich ogromne sumy i narażając na utratę życia lub zdrowia. W sumie w tej sprawie zarzuty przedstawiono 7 osobom, 3 z nich są aresztowane.

Policjanci z Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą KWP w Gorzowie Wlkp. pod koniec listopada ub. roku (informowaliśmy o tym 29 listopada) zatrzymali w Warszawie Zygmunta B. – 52-letniego oszusta, który obiecywał, że wyleczy każdą postać raka, nawet jeśli choroba jest w bardzo zaawansowanym stadium.

Pacjentów przyjmował w Prywatnym Ośrodku Badawczym Organicznych Substancji Leczniczych i Zwalczania Chorób Nowotworowych. Mężczyzna sam nadał tytuł biochemika. Swoje specyfiki reklamował w ulotkach oraz w ogólnopolskich gazetach. Ulotki były roznoszone po szpitalach onkologicznych przez jego pracownice. Swoim pacjentom podawał głównie dwa preparaty w formie płynu "Antyrę" i "Derax". Polecał przyjmować te "leki" trzy razy dziennie przez trzy miesiące. Sugerował, że w tym czasie należy odstawić inne leki i inne konwencjonalne metody leczenia. Dzienna kuracja kosztowała u "cudotwórcy" ok. 1000 zł, co w sumie daje niebotyczną kwotę ok. 90 tys. złotych za całą kurację.

W rzeczywistości zatrzymany ma wykształcenie średnie, jest budowlańcem. Nigdy nie miał nic wspólnego z medycyną, jego Prywatny Ośrodek Badawczy to fikcja, to dwa wynajęte pokoje, w których spotykał się z szukającymi nadziei ludźmi, 3 magazyny i pseudolaboratoria w Warszawie. Tam w urągających podstawowym zasadom higieny warunkach przygotowywał swoje specyfiki. Do prowadzenia działalności i praktyki lekarskiej nie ma i nigdy nie miał żadnych uprawnień. Eksperci z Akademii Medycznej po zbadaniu preparatu stwierdzili, że nie ma on żadnych właściwości leczniczych, że mógł go wyprodukować każdy, wykorzystując do tego kilka produktów kupionych w każdym hipermarkecie. Składnikami preparatu były m.in. kwas mlekowy, kwas chlebowy i w ogromnych ilościach czosnek.
 
Leczenie owym specyfikiem było bardzo drogie, dlatego też ludzie wydawali na nie wszystkie swoje oszczędności, zapożyczali się u rodzin, sprzedawali kosztowności, a czasem nawet mieszkania, by uratować najbliższych. W trakcie przeszukań policjanci natknęli się na pisemne prośby o obniżenie kosztów leczenie ze względu na to, że leczenie u Zygmunta B. pochłonęło już ich wszystkie pieniądze, a chcą nadal walczyć o życie bliskich.

Z materiału dowodowego zgromadzonego przez lubuskich policjantów wynika, że przestępca oszukał bardzo wielu ludzi. Działał od 7 lat. W każdym tygodniu spotykał się z 2-3 osobami. W zlikwidowanych pseudolaboratoriach policjanci zabezpieczyli ponad 1.700 butli o pojemności od 25 do 50 litrów specyfiku, co daje wyobrażenie o skali przestępczego procederu. PG-owcy docierają do rodzin osób, które "leczyły się" u oszusta.. Większość z nich nie żyje. Policjanci przesłuchają w tej sprawie jeszcze bardzo wiele osób, świadków i pokrzywdzonych, jednak głównym priorytetem lubuskich policjantów było jak najszybsze przerwanie przestępczej działalności Zygmunta B., żeby nie szkodził on dalej ludziom i żeby jak najszybciej zaprzestali oni przyjmowania podejrzanego specyfiku i trafili do prawdziwych lekarzy.
 
Zygmuntowi B. przestawiono zarzut oszustwa, narażenia na niebezpieczeństwo życia lub zdrowia człowieka, a także z Ustawy o zawodzie lekarza zarzut – prowadzenia praktyki lekarskiej bez uprawnień. Policjanci zatrzymali także dwie pracownice Zygmunta B. oraz żonę oszusta – Urszulę B. Jej zarzucono działanie wspólnie i w porozumieniu z podejrzanym.
Całość postępowania nadzoruję Wydział VI Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wlkp.

W tej sprawie zarzuty przedstawiono kolejnym osobom. W sumie w tej sprawie zarzuty przedstawiono 7 osobom, 3 z nich są aresztowane.
Zarzuty otrzymali :
- Zygmunt B., jego żona – Urszula B. (oboje przebywają wciąż w areszcie),
- 3 pracownice,
- wspólnik Zygmunta B. – 52-letni Witold S. – mieszkaniec Warszawy, który wspólnie z oszustem prowadził firmę, zajmującą się montażem systemów klimatyzacyjnych
i wentylacyjnych, a w rzeczywistości będącą "pralnią pieniędzy" pochodzących z przestępczego procederu; za co Kodeks Karny przewiduje karę pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat; Witold S. od grudnia ub. roku przebywa w areszcie,
- Tomasz C.- 43-letni mieszkaniec Warszawy, bezrobotny, został zatrzymany przez lubuskich PG-owców w Warszawie 16 stycznia 2007 roku, przedstawiono mu zarzut pomocnictwa w oszustwie, za co Kodeks Karny przewiduje karę pozbawienia wolności do 8 lat; Tomasz C. pomagał oszustowi w produkcji specyfików, a także odbierał pieniądze od "pacjentów", wysyłał im także paczki z „lekami”.
 
Do tej sprawy lubuscy policjanci przesłuchali już kilkadziesiąt osób, w tym przesłuchano członków 20 rodzin, z których ktoś kupował i przyjmował leki warszawskiego szarlatana. Pokrzywdzeni pochodzą z terenu całego kraju, m.in. z Warszawy, Krakowa, Białegostoku, Poznania, Ostrowa Wielkopolskiego. Z tych 20 osób przeżyły zaledwie 2, które
w porę zorientowały się, że cudowne specyfiki nie działają i powróciły do konwencjonalnego leczenia.

Ze zgromadzonego do tej chwili przez lubuskie PG materiału dowodowego wynika, że kwota jaką przesłuchani pokrzywdzeni zapłacili oszustowi przekroczyła już milion złotych. Na tym jednak nie koniec zbierania dowodów, ponieważ na podstawie zapisków, notatników i kalendarzy, w których Zygmunt B. odnotowywał wizyty klientów policjanci będą docierać do kolejnych pokrzywdzonych.

Prosimy zatem osoby, które zostały oszukane przez Zygmunta B. o składanie zawiadomień o przestępstwie w jednostkach policji w swoich miejscowościach. W razie jakiś pytań lub wątpliwości można kontaktować się z policjantami Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą KWP w Gorzowie Wlkp. po nr (0-95) 7211270.
Powrót na górę strony