Elbląg: 240 kilometrów biegiem… bez przerwy, w nocy i w dzień
- Miałam dwie latarki. Ta druga to zapas, gdyby ta pierwsza przestała działać – śmieje się kom. Beata Nienadowska, która zajęła drugie miejsce w kategorii open kobiet w biegu na… 240 kilometrów. – W plecaku podczas takiego górskiego biegu znajdują się najbardziej przydatne rzeczy. Każdy dodatkowy balast potrafi ciążyć na tak długim dystansie.
Beata Nienadowska 20 lipca 2017 roku wystartowała w Dolnośląskim Festiwalu Biegów Górskich. Dolnośląskim, bo na Dolnym Śląsku, Festiwalu, bo biegów było kilka na różnych dystansach, a Górskich, bo wszystkie one odbywały się w obszarach, gdzie nie biegnie się „po równym”. Beata wybrała najdłuższy dystans, bo 240 kilometrów. Bieg zaczął się w czwartek o godz. 18:00 i dla policjantki z Elbląga zakończył się w… sobotę o godz. 20:03. Oznacza to, że pokonanie 240 kilometrów zajęło jej 50 godzin i 3 minuty.
- Liczyłam, że „złamię” te 50 godzin, czyli przybiegnę trochę wcześniej – śmieje się Beata. – To pierwszy mój start na tak długim dystansie. Przygotowując się do tego biegu startowałam w zawodach, gdzie był do przebiegnięcia m. in. dystans 160 i 100 kilometrów. 240 kilometrów to jak na razie najdłuższy pokonany przeze mnie dystans w jednym biegu. Zastanawiałam się wcześniej czy jest to możliwe i czy dam radę. Okazało się, że tak.
Najdłuższym biegiem organizowanym w Polsce jest bieg w ramach Beskidy Utra Trail, gdzie do pokonania jest dystans 305 kilometrów. – To kolejne wyzwanie – dodaje Beata. - Czy uda się je podjąć i zrealizować? Myślę że zobaczę za rok.
W rozgrywanym na Dolnym Śląsku biegu na 240 kilometrów wzięło udział 176 zawodników. Tylko 66 ukończyło go dobiegając na metę w czasie poniżej 52 godzin. Start i meta znajdowały się w Lądku Zdroju.
(KN/TM)