Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Zgłosił fikcyjną kradzież mercedesa-chciał wyłudzić odszkodowanie

Data publikacji 07.08.2008

Kiedy "pokrzywdzony" poprosił o pomoc stróżów prawa, nie sądził, że tak szybko odnajdą jego własność oraz odkryją jego plan oszukania firmy ubezpieczeniowej i policji. Jak się okazało 31-letniemu Łukaszowi S. wcale nie skradziono auta razem z towarem wartego około 150 tysięcy złotych. Policjanci z Mokotowa zatrzymali czterech mężczyzn w wieku od 31 do 40 lat, w tym obywatela Etiopii, którzy pomagali mu w tym przestępstwie.

Kiedy 31-latek przyszedł do komendy i zgłosił kradzież swojego mercedesa z ul. Puławskiej, funkcjonariusze od razu zaczęli wyjaśniać to zdarzenie. Po rozmowie z "pokrzywdzonym" zbyt wiele szczegółów tej sprawy nie pasowało do siebie. Dlatego też przypuszczali, że do kradzieży wcale nie doszło, a właściciel pojazdu gdzieś go ukrył. Wersja, którą przyjęli policjanci okazała się prawdziwa. Właściciel auta wszystko zaplanował. Chciał przede wszystkim wyłudzić od ubezpieczyciela odszkodowanie za mercedesa, a także sprzedać powierzony mu przez swojego szefa towar i dodatkowo na tym zarobić. Swój plan zrealizował niemal w całości, ale swoim sukcesem cieszył się krótko.

Funkcjonariusze drobiazgowo odtworzyli cały przebieg zdarzenia. Jak się okazało Łukasz S. jak każdego dnia pracy, pobrał z firmy, w której pracował artykuły tytoniowe, spożywcze, przemysłowe, karty telefoniczne i bilety komunikacji miejskiej. Zamiast do klientów pojechał do swojego znajomego Samuela G., który od 15 lat w Polsce prowadzi własną działalność. 31-latek towar warty 107 tysięcy złotych sprzedał koledze za około 30 tysięcy. Następnie rozładowanego już mercedesa zaparkował na ul. Puławskiej, gdzie nastąpiła realizacja kolejnego etapu jego planu.

Po kilku minutach do auta podszedł 40-letni Tomasz K. - wspólnik, który dorobionym wcześniej kluczem uruchomił samochód. Pojechał nim na swoją, podwarszawską posesję. Tam ze swoim kolegą, 28-letnim Konradem N. przystąpili do cięcia mercedesa na części. "Pokrzywdzony" w tym czasie zgłaszał kradzież sprintera w mokotowskiej komendzie.

Łukasz S. bardzo szybko przekonał się jak działają mokotowscy kryminalni. Jego misterny plan niebawem po zgłoszeniu został odkryty. Policjanci odzyskali całe przywłaszczone i sprzedane później przez 31-latka mienie należące do jego szefa. O tym, czy Łukasz S. zostanie tymczasowo aresztowany, zadecyduje dzisiaj warszawski sąd.

Za pomoc w fikcyjnej kradzieży odpowiedzą też jego wspólnicy. Jak się okazało przeciwko Tomaszowi K. komenda rejonowa Policji w Śródmieściu prowadzi już postępowanie za fałszywe zeznania w sprawie włamania do jego auta i kradzieży towaru wartego ponad 34 tysiące złotych. Przebywający legalnie na terytorium Polski Samuel G. także stanie przed wymiarem sprawiedliwości. Odpowie za posiadanie przedmiotów pochodzących z przestępstwa.

O tym, czy zostaną tymczasowo aresztowani zadecyduje warszawski sąd.

To kolejna tego typu sprawa, gdzie składający zawiadomienie o kradzieży z pokrzywdzonego staje się podejrzanym. Coraz mniejsze szanse mają oszuści w starciu z nowoczesną techniką i profesjonalnie działającymi policjantami. Przypomnijmy, że za składanie fałszywych zeznań grozi do trzech lat pozbawienia wolności.

Powrót na górę strony