Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Wszystko przed nami!

Data publikacji 06.06.2009

O początkach Archiwum X w Polsce, historii stołecznego zespołu do spraw niewykrytych przestępstw, konieczności pracy w ramach interdyscyplinarnej grupy, sposobie prowadzenia śledztw, roli świadków i współpracy z mediami – z Dariuszem Piotrowiczem, psychologiem policyjnym z Komendy Stołecznej Policji, rozmawia Mariusz Góra.

Jak się wszystko zaczęło?

Pierwsze Archiwum X utworzono w Krakowie ponad dziesięć lat temu. Dokonało tego kilku detektywów… i to była ich własna inicjatywa. Dzięki ich uporowi i wiedzy udało się wyjaśnić kilka spraw o zabójstwa, co zostało dostrzeżone przez komendanta. Ich sukcesy zostały też zauważone przez inne komendy wojewódzkie i teraz w około trzech czwartych komend istnieją zespoły do spraw niewykrytych przestępstw.

Jak jest historia badania spraw niewykrytych przestępstw w KSP?

Inicjatywa sięga początków istnienia służb kryminalnych w komendzie stołecznej, ponieważ w każdym wydziale kryminalnym zawsze znajdzie się grupa osób, pasjonatów, którzy robią więcej niż im się każe i którzy sięgają do spraw umorzonych z powodu niewykrycia sprawcy, a robią to m.in. po to, żeby się dowiedzieć czegoś na temat aktualnie prowadzonych śledztw: poszukują jakichś związków, powiązań osobowych i rzeczowych, śladów kryminalistycznych, wszystkiego, co mogłoby się przydać w aktualnie prowadzonej sprawie.

Mniej więcej od 2001 roku, kiedy funkcjonował tu jeszcze Wydział do Spraw Zabójstw, Pan Bolesław Rokosz, który odgrywał rolę – można powiedzieć – mentora dla młodszych policjantów, podjął taką inicjatywę. Jako policjant o bogatym doświadczeniu, jeżeli chodzi o walkę z przestępczością kryminalną, głównie w zakresie wykrywania sprawców zabójstw, pomagał młodszym policjantom w analizowaniu śledztw, pod kątem dochodzeniowo-śledczym, operacyjnym , a także poszukiwał osób, które mogłyby mieć jakąś wiedzę w danej sprawie, oraz współpracował aktywnie z programem 997.

Po zlikwidowaniu Wydziału do Spraw Zabójstw i utworzeniu Wydziału do Walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw KSP, dzięki wsparciu naczelnika wydziału podinp. Jacka Kubuszewskiego, czynnościami analitycznymi w tzw. starych sprawach zajmowali się policjanci operacyjni, którzy otrzymywali po kilka spraw do analizy. W Zespole I (nadzoru) Wydziału oprócz Pana Rokosza, znalazł się Pan Zenon Sator, zajmujący się teraz m.in. analizami i planowaniem pracy operacyjnej, Pan Tadeusz Ruszczak, lekarz medycyny sądowej, obecnie na misji w Kosowie, doświadczony negocjator – Dariusz Loranty… i byłem ja jako psycholog. Do naszych zadań należało miedzy innymi planowanie i prowadzenie negocjacji policyjnych, wykonywanie analiz zagrożenia w sprawach uprowadzeń i wymuszeń (tzw. terroru spożywczego) oraz analizowanie niewykrytych zabójstw. Ideą nadrzędną było zespołowe działanie i wspieranie policjantów wydziału oraz innych komórek Komendy Stołecznej Policji w działaniach „specjalnych” (negocjacje, przesłuchania, analizy zabójstw). I coś się udawało kleić, do czasu, kiedy odszedł naczelnik i negocjator. To był bardzo dobry pomysł, który został zadeptany, bo zabrakło wsparcia przełożonych. Refleksja z tego jest taka, że nie ma możliwości, żeby jedna osoba takie sprawy wykrywała, to musi być interdyscyplinarny zespół ludzi, którzy będą się uzupełniać nawzajem. Musi być co najmniej jeden procesowiec, jeden operacyjny, dobrze byłoby gdyby był analityk albo ktoś z wywiadu kryminalnego, jeśli będzie to psycholog – to jeszcze lepiej. Minimum trzy osoby pracujące na jeden cel.

Jakiś czas później okazało się, że w śledztwach, które prowadzili inni policjanci w wydziale zabójstw, pojawiały się sukcesy w postaci rozwiązywania spraw sprzed lat. Jak szacował Pan Rokosz mniej więcej rok temu, były to 22 sprawy rozwiązane po latach, umorzone pierwotnie z powodu niewykrycia sprawcy. Najstarsza, sprzed dwudziestu paru lat, dotyczyła zabójstwa mężczyzny – została ona rozwiązana około 1,5 roku temu: ślady linii papilarnych mężczyzny, który jechał po pijaku samochodem, zostały wrzucone do bazy AFIS i wyszło, że jest on powiązany na zasadzie NN ślad z miejscem zbrodni sprzed 22 lat. Okazało się po przesłuchaniu, że zamordował starszego od siebie człowieka. I został skazany prawomocnym wyrokiem.

Kiedy i w jakich okolicznościach powstało stołeczne Archiwum X?

Jeśli chodzi o warszawskie Archiwum X, czyli zespół do spraw niewykrytych zabójstw, powstało dokładnie 15 grudnia 2008 roku – była to decyzja naczelnika wydziału, która poszła w ślad za decyzją Komendanta Stołecznego Policji. 13 czerwca został ogłoszony dokument, który inicjował tę koncepcję – Zastępca Komendanta Głównego Policji nadinsp. Kazimierz Szwajcowski wystosował pismo do wszystkich komend wojewódzkich z prośbą o rozważenie potrzeby utworzenia tego typu komórek w jednostkach, w których aktualnie nie funkcjonują. Zadanie opracowania koncepcji na poziomie KSP otrzymał Naczelnik Wydziału do Walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw. Stwierdzono, że takie zadania ma realizować grupa policjantów etatowo związana z wydziałem – brano też pod uwagę dwa inne wydziały: wydział kryminalny i wydział dochodzeniowo-śledczy. Musiały w niej pracować osoby, które już kiedyś zajmowały się podobnymi przedsięwzięciami – analizowaniem i wykrywaniem spraw umorzonych z powodu niewykrycia sprawcy czynu. Zespół funkcjonuje praktycznie od początku stycznia, dzięki poparciu obecnego kierownictwa Wydziału do Walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw KSP – podinsp. Andrzeja Kawczyńskiego i nadkom. Krzysztofa Króla.

Jak wygląda praca w Archiwum X?

Czynności są realizowane planowo i to je odróżnia od czynności, które były wykonywane wcześniej – polega to na tym, że musimy mieć założoną teczkę czy formę pracy operacyjnej, w ramach których będą zbierane i analizowane wszelkie informacje dotyczące niewykrytych zabójstw. Żeby to zrobić, musimy sporządzić na nasze potrzeby wykaz zabójstw bądź też pobić ze skutkiem śmiertelnym lub zgonów dwuznacznych, które miały miejsce aż do 30 lat wstecz, czyli sięgamy do granic przedawnienia. Taki wykaz został sporządzony – znalazło się w nim około 750 niewykrytych zdarzeń. Na dzień dzisiejszy zostało przeanalizowanych 25 zabójstw, a w każdym przypadku zostały wykonane wszystkie czynności, jakie były możliwe, jeżeli chodzi o czynności sprawdzające, m.in. sprawdzenie w bazie AFIS. I oczywiście to jest pierwszy etap tej roboty. W sprawie każdego z tych zabójstw staramy się rozbierać je na czynniki pierwsze i poszukiwać wątków, które mogły być zapomniane, a które mogłyby pomóc wykryć sprawców. W pięciu z tych spraw mamy „wyjścia” na potencjalnych sprawców, ale nie mogę o tym mówić, bowiem jest to objęte formą pracy operacyjnej pewnej klauzuli tajności. Ale śmiało mogę powiedzieć, że rokuje to pozytywnie.

Jaki jest skład zespołu?

Zespól jest 3-osobowy, każdy ma inną specjalizację. Każdy jest policjantem z wieloletnim stażem: najmłodszy ma 8 lat stażu, a koordynator zespołu – 18 lat, co gwarantuje pewną jakość działań. Każdy specjalizuje się w czymś innym. Koordynator jest specjalistą od spraw operacyjnych, ja jestem od spraw analitycznych i psychologicznych, a kolega procesowiec specjalizuje się w problematyce dochodzeniowo-śledczej.

Jakie cechy powinny mieć osoby pracujące w zespole?

Ważne w prowadzeniu takich spraw są umiejętności międzyludzkie – nie mogą się oni bać rozmawiać z ludźmi, muszą umieć się wypowiedzieć, nakłonić drugiego człowieka do rozmowy, prowadzić rozmowy trudne przez wiele godzin. W Archiwum X nie może pracować ktoś, kto uwielbia tylko analizę i siedzenie w papierach, a nie lubi rozmów z ludźmi, bo nie będzie z niego pożytku. Tu ważna jest i analiza, i komunikacja – jest to swego rodzaju hybryda. Niezbędną cechą jest cierpliwość. Bez niej nie da się tutaj pracować. Niektóre sprawy wymagają koronkowej roboty policyjnej i drobiazgowych sprawdzeń.

Jakimi sprawami zajmuje się Archiwum X?

Postępowaniami o zabójstwa, umorzonymi z powodu niewykrycia sprawcy czynu – i to jest podstawowe zadanie. W miarę upływu czasu, jeżeli będzie możliwe zwiększenie stanu osobowego zespołu, zajmiemy się innymi przestępstwami przeciwko życiu i zdrowiu, np. zamachami bombowymi, pobiciami ze skutkiem śmiertelnym, napadami rabunkowymi.

Jak wygląda standardowe śledztwo?

Po pierwsze praca na bazach danych, identyfikacja spraw niewykrytych, umorzonych z powodu niewykrycia sprawcy czy też umorzonych z powodu braku cech przestępstwa, co do których mamy informacje pozwalające na przypuszczenie, że nie był to zgon naturalny, wypadek czy samobójstwo – tylko mogło to być zabójstwo czy też pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Czyli analiza oraz wertowanie baz i katalogów, które są dostępne.

Następnie podejmujemy analizę kompleksową sprawy: na początku robimy analizę wstępną w postaci wyciągu z materiałów do konkretnej sprawy. Mamy swój szablon, który składa się z kilkunastu punktów, każdy z tych punktów opisuje dość szczegółowo stan faktyczny zawarty w materiale aktowym. Analizujemy nie tylko akta procesowe, ale też akta operacyjne, nie tylko akta główne, ale też akta kontrolne, a także wszelkie inne materiały, które mogłyby zawierać wszelkie pomocne informacje.

Dalej staramy się zidentyfikować źródła informacji, ewentualnych potencjalnych świadków, osoby podejrzane, które się w sprawie przewijały, a które zostały pominięte, a także wątki, które zostały przerwane. Bierzemy pod uwagę ślady kryminalistyczne, robimy wykaz i szczegółową weryfikację ilości i jakości zabezpieczonych śladów kryminalistycznych i zadajemy sobie pytanie, gdzie one są – zdarza się że niektóre ślady „wędrują” po magazynach i mamy trudności z dotarciem do nich. Interesują nas głównie „twarde ślady” kryminalistyczne, te które podlegają sprawdzeniu w bazie AFIS, czy ewentualnie w bazie GENOM, ślady daktyloskopijne i biologiczne, ale też inne, np. mechanoskopijne czy mikroślady.

Później, jeżeli się okaże, że np. w bazie AFIS pojawiają się pozytywne sprawdzenia, tzn. że jakieś zdarzenie zostało połączone ze śladem konkretnej osoby – prowadzimy czynności operacyjne ukierunkowane na tę osobę albo na grupę osób i dążymy do tego, żeby przetworzyć ten materiał operacyjny na procesowy, na konkretne dowody w sprawie: oględziny, okazania , przesłuchania. I wreszcie sporządzamy akt oskarżenia i przesyłamy go do sądu.

Jaka jest rola świadków w śledztwie?

Nie można oczywiście rezygnować ze świadków, bo to jest podstawowe źródło, choć w przypadku np. zabójstw sprzed 15-20 lat jest prawdopodobne, że świadkowie nie żyją, a jeżeli żyją, to nie pamiętają, już nie mówię o podejrzanych – bo oni nie będą chcieli pamiętać. Ważne jest dla nas docieranie do świadków także drogą pozaprocesową, współpraca z mediami, nagłaśnianie pewnych spraw i podawanie kontaktów do policjantów prowadzących sprawę. Bardzo ważna jest ścisła współpraca z rodzinami ofiar oraz osobami, które mogły być naocznymi świadkami. Trzeba pamiętać, że po latach, jeżeli rodzina przeżyła np. śmierć dziecka, odezwanie się do nich to danie im nadziei na rozwiązanie sprawy, a musimy ich uprzedzać, że szanse na rozwiązanie nie są najwyższe, że my usiłujemy coś zrobić, ale nie możemy zagwarantować sukcesu. U rodziców, którzy stracili dziecko, pojawia się coś jakby osierocenie rodzicielskie i oni aktywnie poszukują sprawców, nawet po latach – znam przypadki, że po 15 latach ojciec nie odpuszcza.

Jak wygląda współpraca z mediami?

Przykładamy do tego dużą wagę, co np. można było zobaczyć w sprawie serii zabójstw z 1989 roku, której nadano przed kilkunastu laty kryptonim „Starówka” – podjęliśmy współpracę z redaktorami programu Interwencja (Polsat), wspólnie opracowaliśmy materiał, który miał pomóc w uzyskaniu informacji od społeczeństwa na temat tych zabójstw. Na razie czekamy na wyniki tych działań.

W jakim zakresie korzystacie z usług ekspertów?

Mamy kontakt z przedstawicielami Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego oraz Laboratorium Kryminalistycznym KSP – ekspertami, którzy o każdej porze dnia, a nawet nocy, służą pomocą. Poza tym jesteśmy w kontakcie z ekspertami reprezentującymi placówki naukowo-badawcze spoza Policji (np. Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie)

Zapytam trochę retorycznie: czy tego typu zespoły są potrzebne?

Bardzo… i nie chodzi o to, że potrzebujemy spektakularnych sukcesów jako Policja, choć oczywiście to dobrze działa na wizerunek naszej formacji. Są one potrzebne, bo wykrycie nawet jednej sprawy wzmacnia morale policjantów, którzy się tym zajmują, ale przede wszystkim często jest tak, że informacje uzyskane w wyniku pracy nad zabójstwem z przeszłości okazują się niezbędne dla rozwiązania spraw aktualnie prowadzonych – przede wszystkim chodzi tu o przestępstwa seryjne. Z wykazu, który obejmuje 30 lat, wynika, że w grę wchodzi kilka (kilkanaście) niewykrytych serii zabójstw. Pamiętajmy, że przestępca, który nie został schwytany, ma tendencję do dokonywania serii przestępstw, szczególnie jeżeli chodzi o działania o podłożu seksualnym czy urojeniowym, czyli zagrożenie się potęguje. U nas śledztwo trwa, statystycznie, do roku, a jeśli w tym czasie sprawca nie zostanie wykryty – odkładamy ją ad acta do archiwum z powodu np. niewykrycia sprawcy. A może się okazać, że sprawca czy sprawcy działają, tylko nie na terenie KSP, ale na terenie innych województw. Może się okazać, że powiązanie z okresu 5-10 lat różnorodnych zachowań przestępczych, z kilku województw, mogłoby skutkować wykryciem serii zabójstw, co nie było możliwe wcześniej, bowiem policjanci mieli jedną wąską perspektywę własnego obszaru działania.

Czy nie byłoby dobrym pomysłem, żeby powstała ogólnopolska baza danych?

Zdecydowanie tak – taka baza zabójstw niewykrytych byłaby bardzo przydatnym narzędziem. Dobrze byłoby się tu wzorować na rozwiązaniach amerykańskich, bo tam mają duże, przeszło 30-letnie, doświadczenia w tej materii. Skrupulatne opisanie zabójstwa w różnych wymiarach – behawioralnym i kryminalistycznym – może nam służyć w przyszłości do wykrycia sprawców zabójstw, którzy dotąd pozostawali w cieniu, dokonując jednocześnie innych przestępstw, a nie byli brani pod uwagę jako sprawcy. Taka baza spełniałaby świetnie rolę identyfikacyjną, informacyjną, naukową i szkoleniową. Ponadto dobrze byłoby, żeby sprawa archiwów była uregulowana jednym aktem nadrzędnym, np. decyzją, która określałaby standardy tworzenia w każdej komendzie wojewódzkiej Policji tego typu zespołów, podobnie jak było w przypadku negocjatorów policyjnych. To jest wyzwanie dla Biura Kryminalnego KGP oraz Wydziału Psychologów Policyjnych Biura Kadr i Szkoleń KGP, jak również dla komórek służby kryminalnej działających na poziomie komend wojewódzkich Policji.

Jak wygląda kwestia szkoleń?

Nie istnieje oferta szkoleniowa dla policjantów lub pracowników cywilnych, obejmująca w sposób kompleksowy problemy wykrywania i ścigania sprawców przestępstw z użyciem przemocy, umorzonych z powodu niewykrycia sprawców czynu. Policjanci uczą się tego w formie szczątkowej na kursach – podstawowym, kursach specjalistycznych, podyplomowych, natomiast prawdziwą kopalnią wiedzy jest praca w terenie, najlepiej pod okiem mądrego, bardziej doświadczonego kolegi. Dużo dałoby promowanie inicjatyw lokalnych w zakresie wymiany doświadczeń pomiędzy zespołami do spraw niewykrytych zabójstw, które już działają i mają konstruktywne doświadczenia.

Nie było niestety do tej pory żadnej konferencji bezpośrednio poświęconej problematyce niewykrytych zabójstw, a tego typu inicjatywy pozwoliłyby na wymianę doświadczeń, pogłębienie wiedzy, poznanie policjantów z innym zespołów. Mam nadzieję, że się to zmieni. Wszystko przed nami!

Dziękuję za rozmowę.
 

Powrót na górę strony