Policjanci wyjaśnili zagadkę napadu na listonosza
Nieznany sprawca zaatakował od tyłu wchodzącego do klatki schodowej listonosza. Gdy ten upadając na ziemię stracił przytomność, napastnik ukradł mu pieniądze i uciekł. Lubaczowscy policjanci jeszcze tego samego dnia wyjaśnili sprawę. Okazało się, że sprawcą jest sam poszkodowany.
W poniedziałek po południu lubaczowscy policjanci zostali powiadomieni o napadzie rabunkowym na miejscowego listonosza. Mieszkanka bloku, w którym doszło do zdarzenia, zobaczyła leżącego w klatce schodowej listonosza i powiadomiła o tym fakcie Policję. Skierowani tam funkcjonariusze przeprowadzili oględziny i zabezpieczyli ślady, przesłuchali też okolicznych mieszkańców. Wezwane na miejsce pogotowie udzieliło poszkodowanemu pierwszej pomocy. Z posiadanych w sprawie informacji wynikało, że listonosz wchodząc do klatki schodowej jednego z lubaczowskich bloków został zaatakowany od tyłu przez nieznanego sprawcę, po czym upadł i stracił przytomność. Gdy się ocknął uświadomił sobie, że został okradziony.
Policjanci postanowili przeanalizować i odtworzyć całodniowy przebieg obchodu listonosza. Już od samego początku jego relacja nie była spójna i wzbudzała podejrzenia. Kilka istotnych szczegółów z jego wypowiedzi funkcjonariusze podpierając dowodami podważyli i mężczyzna przyznał, że do żadnego napadu nie doszło. Całe zdarzenie upozorował, chcąc zataić kradzież gotówki. Nieuczciwy listonosz dobrowolnie wydał policjantom skradzione pieniądze.
W związku z czynami, których się dopuścił, 43-letni mieszkaniec Lubaczowa został zatrzymany w areszcie. Mężczyzna jest podejrzewany o fałszywe zawiadomienie o przestępstwie, składanie fałszywych zeznań i przywłaszczenie pieniędzy, grozi mu za to kara pozbawienia wolności do lat 3.
(KWP w Rzeszowie / mj)