Policjanci zdobyli Kazbek, kaukaski pięciotysięcznik
Góra Kazbek jest jednym z najwyższych szczytów Kaukazu na granicy Gruzji z Rosją, wg najnowszych pomiarów osiąga wysokość 5047 m n.p.m. Alpiniści uważają ten szczyt za jeden z najtrudniejszych do zdobycia w tej części świata. Do zdobywców Kazbeka dołączyło we wrześniu tego roku dwóch ełckich policjantów.
Góra Kazbek (tj. Mkinwarcweri czyli „Lodowy Szczyt”) jest jednym z najwyższych szczytów Kaukazu na granicy Gruzji z Rosją. Leży w Paśmie Bocznym Wielkiego Kaukazu i wg najnowszych pomiarów osiąga wysokość 5047 m n.p.m. Jest drzemiącym wulkanem zbudowanym z law trachitowych, a pozostałością działalności wulkanicznej są wyziewy gorących gazów na północnych stokach, tzw. solfatary. Z Kazbeka spływają liczne lodowce o łącznej powierzchni 135 km2, pokryte głębokimi szczelinami, często ukrytymi pod śniegiem. Liczne strome ściany, kruche skały oraz bardzo duże nachylenie stoków (nawet do ponad 60 stopni) stale pokrytych lodem i śniegiem sprawiają, że Kazbek jest górą znacznie trudniejszą i bardziej wymagającą niż popularny, wyższy o kilkaset metrów Elbrus. Ponieważ Kazbek jest najwyższym szczytem w okolicy, często wieją tam bardzo silne wiatry, a pogoda i temperatura zmieniają się błyskawicznie. Dlatego też alpiniści uważają ten szczyt za jeden z najtrudniejszych do zdobycia w tej części świata. W związku z powyższym zdobycie szczytu Góry Kazbek stanowi poważne wyzwanie, zaś wybierając się w ten rejon należy liczyć się z ryzykiem znalezienia się w bardzo trudnych warunkach bez możliwości wezwania pomocy. Z tego powodu doszło tam już do wielu wypadków. Niestety nie wszystkim udaje się wyjść cało z kłopotów. Próbując zdobyć ten szczyt najwyższą ofiarę złożyli również nasi rodacy. W lutym 2006 na Kazbeku zginęli dwaj polscy księża-alpiniści z diecezji ełckiej, zaś w ubiegłym roku podczas wrześniowej ekspedycji życie stracili dwaj polscy studenci AGH wraz z trzecim polskim członkiem wyprawy, przy czym ciała jednego z nich wciąż nie odnaleziono. Wiele prób wejścia na szczyt kończy się odwrotem. Nielicznym dane było dotrzeć na sam szczyt i cieszyć się dobrą pogodą.
Do zdobywców Kazbeka dołączyło we wrześniu tego roku dwóch ełckich policjantów. Zdobyli się na odwagę i dzięki odpowiedniemu przygotowaniu weszli na ten wymagający szczyt. Są to asp. Tomasz Głódź, który planował zdobycie Kazbeku od dłuższego czasu oraz kom. Krzysztof Niewiarowski, który od razu podchwycił ten pomysł. Pomimo przygotowania fizycznego, wyposażenia w niezbędny sprzęt, przygotowania do biwaku w warunkach zimowych oraz zdobytych zimą w Tatrach Wysokich umiejętności radzenia sobie w warunkach wysokogórskich, wyjazd do Gruzji i wejście na Kazbek wspominają jako niezwykle wyczerpujący. Tłumaczą, że do warunków panujących na wysokości ponad 5 tys. metrów nie sposób się przygotować w Polsce. Zdradzają tajemnicę sukcesu: staranne przygotowanie i trzymanie się planu, który zakładał również wycofanie się choćby spod samego szczytu w razie pogorszenia się warunków pogodowych lub wystąpienia innych sytuacji kryzysowych. Przyznają jednak, że nie można wszystkiego przewidzieć i przytaczają powiedzenie usłyszane od Gruzinów w bazie pod Kazbekiem, że skoro weszli na szczyt to znaczy, że góra była dla nich łaskawa i im na to pozwoliła.
Góry są ich wielką pasją. Dotychczas doświadczenia zdobywali wyłącznie w polskich i słowackich Tatrach Wysokich, jednak, jak mówią, apetyt rośnie w miarę jedzenia i chcieli spróbować wejść wyżej. Podczas wyprawy na Kazbek mieli założoną bazę na wysokości 3700 m, gdzie rozbili namiot. Musieli tam wnieść samodzielnie na plecach całe wyposażenie, po ok. 30 kg każdy. Oprócz nich było tam kilkanaście innych namiotów osób z różnych krajów oraz postsowiecki budynek tzw. Meteostacja, który jednak ze względu na zły stan nie zachęcał do noclegu. Wybrali się w góry Kaukazu w ryzykownym „dwójkowym” składzie, który w razie obsunięcia się po zboczu lub wpadnięcia do szczeliny lodowej jednej osoby, nakładał na związanego z nią jedną liną partnera ciężar wydobycia kolegi z kłopotów. Na szczęście poważniejszych sytuacji nie było.
Atak na szczyt rozpoczął się o 2 w nocy. Nie byli wówczas w pełni zaaklimatyzowani jednak prognozy przewidywały, że następnej doby nastąpi długotrwałe pogorszenie pogorszenie pogody. Zdecydowali się więc, tak samo jak wiele innych ekip z różnych państw, na atak szczytowy „z marszu”. Chcąc zwiększyć swoje szanse na zdobycie szczytu oraz zmaksymalizować bezpieczeństwo, w skład swojego zespołu włączyli zapoznanych na miejscu Gruzina i Rosjanina. Ci jednak po pierwszych godzinach wspólnej wspinaczki wycofali się – jeden z powodu uszkodzenia sprzętu, drugi zaś widząc nadciągające gęste chmury doszedł do wniosku, że znacznie ograniczony nimi widok ze szczytu nie będzie wart tak skrajnego wysiłku i ryzyka. Wraz z pokonywaną wysokością szybko spadało ciśnienie powietrza, zawartość tlenu oraz temperatura, zaś wiatr stawał się porywisty, momentami przewracając wspinaczy na stromych zboczach. Przed nimi szła trzyosobowa ekipa obcokrajowców, w której jeden z uczestników zaczął mdleć na wysokości około 4700 m, w konsekwencji czego zawrócili.
Nasi funkcjonariusze również boleśnie odczuwali skutki niedotlenienia i wychłodzenia organizmu, jednak podążając za grupą prowadzoną przez doświadczonego lokalnego przewodnika, szczęśliwie dotarli na szczyt, pomimo iż większość ekip wycofała się w trakcie wspinaczki. Dodajmy, że naszym policjantom udało się zdobyć szczyt w czasie krótszym niż przewidywany w opracowaniach dotyczących zdobycia Kazbeka. Swoją wyprawę zaplanowali, przygotowali i sfinansowali całkowicie sami, a zrealizowali ją w czasie urlopu wypoczynkowego, który zawsze spędzają aktywnie. O intensywności i ogromie wysiłku włożonego w zdobycie szczytu świadczyć może choćby fakt, że nasi podróżnicy podczas 4-dniowej wędrówki po górskich skałach, lodowcach i głazowiskach stracili po 5 kg masy ciała.
Każdy kto decyduje się na taką wyprawę, musi się liczyć z niesprzyjającą pogodą, realnym ryzykiem i skrajnym wyczerpaniem psychofizycznym oraz przekraczaniem granic własnych możliwości. Nie tylko dokładne rozpoznanie, planowanie, przygotowanie kondycyjne, psychiczne oraz aklimatyzacja są znaczące w tak ekstremalnych warunkach. Równie istotną rzeczą jest przygotowanie logistyczne takiej wyprawy, w szczególności zabranie ze sobą nie tylko odpowiednich butów, odzieży i żywności, lecz także środków pierwszej pomocy, koców IRC, raków, czekanów, uprzęży, karabińczyków, lin asekuracyjnych, gogli ochronnych, szczegółowych map, kompasu, latarek czołowych, specjalnego palnika, kartuszy z wysokoenergetycznym gazem oraz namiotu ekspedycyjnego, śpiworów zimowych, efektywnych karimat, zestawów naprawczych i innego wyposażenia, które w niektórych sytuacjach mogą zdecydować nawet o życiu lub śmierci. Pamiętać należy nawet o tak banalnych rzeczach jak zapałki, gdyż na takich wysokościach zapalniczki zawodzą. Ełccy policjanci poradzili sobie z tym wszystkim doskonale, osiągając pełny sukces i realizując jedno ze swoich marzeń bez uszczerbku na zdrowiu, czego im serdecznie gratulujemy.
(KWP w Olsztynie / mj)