Wierny swojej pasji od ponad 20 lat
St. asp Sylwester Pater – funkcjonariusz Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze, od ponad 20 lat prywatnie pasjonuje i czynnie zajmuje się wspinaczką wysokogórską i skałkową. Jak powiedział w rozmowie z nami, wspinaczka jest dla niego pasją, a jednocześnie odskocznią od codzienności i sposobem na regenerację organizmu. Mimo dużego wysiłku fizycznego, pozwala mu odpoczywać, odstresować się, a przede wszystkim czerpać z niej satysfakcję, co jednocześnie skutkuje tym, że aby móc realizować się w "pionowym świecie" koniecznym jest by być w formie, czyli wcześniej dbać o zdrowie i kondycję fizyczną.
Sylwester Pater zawodowo, jako funkcjonariusz Policji, zajmuje się zwalczaniem przestępczości gospodarczej. W Policji służy już od 29 lat.
Małgorzata Gorzelak: Opowiedz nam o sobie i swoich zainteresowaniach.
Sylwester Pater: Mam syna, który samotnie podróżuje autostopem po Europie i Azji. W tym roku m.in. dojechał przez Ukrainę i Rosję do Cieśniny Beringa, wcześniej był na Nordkapp w Norwegii, południowej Hiszpanii, oraz w Katyniu i na Kamczatce, natomiast moja partnerka życiowa, jest jednocześnie moją partnerką wspinaczkową, więc wszystko zostaje w rodzinie... Moją pasją jest wspinaczka wysokogórska, w tym głównie zimowa oraz wspinaczka skałkowa. Wiele lat temu kolega, z którym wędrowałem trekingowo po górach namówił mnie, bym spróbował pójść krok dalej i skosztował jak to jest "wspinać się". Byłem wówczas nowicjuszem, o wspinaniu dowiadywałem się głównie z relacji telewizyjnych lub doniesień prasowych. Moja wiedza na temat technik wspinania była wówczas praktycznie żadna. Początkowo opierałem się. Uważałem, że nie jest to "sport dla normalnych ludzi". Szukałem wymówek - że nie mam czasu, że nie potrafię, że to nie dla mnie - po prostu trochę się bałem.
Czyli była to trudna decyzja?
Nie wiedziałem, czy podołam fizycznie i psychicznie, jednak rozwijający się u mnie treking górski, w którym były już łatwe elementy wspinaczkowe doprowadził do tego, że zdecydowałem się na uczestnictwo w kursie wspinaczkowym. Najpierw był to kurs wspinaczki skałkowej, a później, już po samodzielnej eksploracji skał i poznaniu "od kuchni" istoty sprawy, kurs wysokogórski łącznie z pozytywnie zdanym egzaminem na kartę taternika. Wtedy już złapałem bakcyla - spodobał mi się ten sport, zaczął mnie fascynować bezpośredni kontakt z naturą, dzikość i nieprzewidywalność gór, tym bardziej, że już wcześniej fascynowały mnie góry i interesowała flora i fauna wysokogórska.
Wcześniej wędrowałeś po górach?
Tak. Zwykle po pracy lub w dni wolne od pracy relaksowałem się wędrówkami po górach. Na treking wychodziłem z przyjaciółmi, a czasem sam, były to wędrówki jedno i kilkudniowe. Mamy tu w Jeleniej Górze i okolicach wokół kotliny wspaniałe widoki i przepiękne rejony. Piesze wędrówki to dobry sposób na aktywność fizyczną, ale to dopiero później przyszła miłość do wspinaczki górskiej i skałkowej.
Jak kształtowała się Twoja pasja do wspinania?
Samodzielnie zacząłem się wspinać po odbyciu kursów wspinaczkowych, wcześniej zdany byłem na bardziej doświadczonych partnerów, którzy liderowali i pokazywali mi "jak się nie zabić". Trwało to kilka lat, kiedy dojrzewałem do pełnowymiarowego i samodzielnego uprawiania tego sportu. Dopiero po tym okresie moja przygoda ze wspinaniem nabrała rozpędu. Obecnie wspinam się na skałach (w piaskowcach, wapieniach, granitach i bazaltach) i wysokogórsko w różnych górach. Są to wspinaczki letnie i zimowe. W międzyczasie zostałem członkiem Sudeckiego Klubu Wysokogórskiego w Jeleniej Górze i dzięki temu realizuję wspólnie z kolegami i koleżankami "nieco dalsze" górskie wyprawy, również za granicę.
Gdzie najczęściej się wspinasz? W Polsce?
Tak, uważam, że polskie góry są przepiękne. Wspinam się w nieco zapomnianych wspinaczkowo Karkonoszach, w jurajskich wapieniach i Tatrach. Wspinam się również w górach i na skałach europejskich - Dolomity, Alpy Szwajcarskie, Francuskie i Włoskie.
Wspinaczka to praca zespołowa?
Oczywiście. Sukces zależy od pracy całego zespołu, naszego zgrania, wzajemnego zrozumienia oraz gotowości do poświęceń i pomocy w każdym momencie wspinania. Wspinam się w zespole 2 osobowym, choć sporadycznie i w trójce.
Jak najwyżej się wspiąłeś?
Najwyższe moje osiągnięcie to wspin na ponad 5 tysięcy metrów, ale wysokość nie odzwierciedla trudności. Nie chodzi tu przecież jedynie o wysokość, ale o trudność wspinaczki, w tym długość ściany wspinaczkowej od podstawy - od "wbicia się w ścianę" do wierzchołka.
Gdzie w tym roku się wspinałeś?
W tym roku w zimie m.in. wspólnie z koleżanką z klubu eksplorowaliśmy Śnieżne Kotły w Karkonoszach. Wielowyciągową wspinaczkę przeprowadziliśmy w Wielkim Śnieżnym Kotle. Byłem też dwukrotnie (również ze znajomymi z klubu) w Alpach austriackich, gdzie robiliśmy zimowe wejście granią od schroniska Studlhutte na wierzchołek Grossglocknera - najwyższego szczytu Austrii. Przy drugiej wyprawie członkiem grupy (wspinaliśmy równolegle w 2 zespołach) był kolega z wrocławskiego garnizonu. Chciałbym jeszcze dodać, że zimą wraz z moim zimowym partnerem z Wrocławskiego Klubu Wysokogórskiego wspinaliśmy się w Tatrach. Natomiast w sezonie letnim wspinałem się w Dolomitach w rejonie Cortiny d'Ampezzo, w Tatrach Wysokich, Sokolikach, Rudawach Janowickich oraz karkonoskich grupach skalnych w rejonie Karpacza, Szklarskiej Poręby, Piechowic i Borowic.
Dlaczego warto się wspinać?
Jest to bardzo trudne pytanie. Każdy z wspinających się mógłby odpowiedzieć inaczej. Dla mnie wspinaczka jest odskocznią od codzienności, ładowaniem akumulatorów, pozwala mi pomimo wysiłku fizycznego, odpoczywać psychicznie, odstresować się, a przede wszystkim czerpać radość z realizacji i osiągania celu.
Dziękuję za rozmowę.
(KWP we Wrocławiu / mw)