Policjanci zatrzymali bombowego "żartownisia"
Policjanci z Siemianowic Śląskich zatrzymali 18-latka, który zadzwonił do straży pożarnej i powiadomił o podłożonej bombie. Wybuchowy ładunek miał znajdować się w sklepie przy ul. Mysłowickiej. Nastolatek usłyszał już zarzut wszczęcia fałszywego alarmu i wywołania niepotrzebnych czynności. Grozi mu za to nawet 8 lat więzienia.
W niedzielę tuż po 17.00 dyżurny straży pożarnej otrzymał telefon, w którym nieznany mężczyzna poinformował o podłożeniu ładunku wybuchowego w jednym ze sklepów przy ul. Mysłowickiej. Na miejsce niezwłocznie skierowane zostały odpowiednie służby, które miały zapobiec zagrożeniu. Została przeprowadzona ewakuacja personelu i osób przebywających w placówce handlowej. Po dokładnym sprawdzeniu obiektu okazało się, że alarm był fałszywy.
W niespełna kilka godzin od telefonicznej informacji o bombie, mundurowi zatrzymali żartownisia. Okazał się nim 18-letni siemianowiczanin, który, jak ustalono, początkowo przyglądał się przeprowadzanej przez służby akcji wywołanej swoim alarmem o ładunku.
Zatrzymany nastolatek usłyszał już zarzut wszczęcia fałszywego alarmu i wywołania niepotrzebnych działań służb ratowniczych. Z powagi sytuacji podejrzany zdał sobie sprawę dopiero, gdy został zatrzymany. Za swój „żart” przyjdzie mu zapłacić wysoką cenę. Oprócz tego, że grozi mu nawet 8 lat więzienia, będzie musiał pokryć koszty przeprowadzonej akcji. Dodatkowo właściciele placówki handlowej mogą zażądać od niego wyrównania strat, jakie ponieśli przez zamknięcie sklepu z powodu alarmu bombowego.
(KWP w Katowicach / mw)