To była typowa „zgłoszeniówka”, a nie kradzież
Policjanci ze Śródmieścia zatrzymali mężczyznę podejrzanego o próbę wyłudzenia odszkodowania od firmy ubezpieczeniowej za rzekomo skradziony samochód. Kradzież toyoty w centrum miasta zgłosiła, prawdopodobnie niczego nieświadoma, dziewczyna 38-letniego Dominika Cz. Za to przestępstwo mężczyźnie grozi teraz do 5 lat pozbawienia wolności.
W miniony czwartek do policjantów ze śródmiejskiego wydziału do walki z przestępczością przeciwko mieniu zgłosiła się kobieta, informując o kradzieży swojego samochodu na Placu Trzech Krzyży. Jednak z upływem czasu i po szczegółowej analizie wielu ważnych zebranych w sprawie informacji, funkcjonariusze nabrali podejrzeń, co do faktu zaistnienia kradzieży. Jak się później okazało, mieli rację.
Ustalenia pozaprocesowe doprowadziły policjantów między innymi do wielokrotnie notowanego za kradzieże samochodów i ich paserstwo Dominika Cz., który, jak się okazało, był także użytkownikiem toyoty avensis. Ponadto policjanci ustalili, że rzekomo skradziona toyota brała wcześniej udział w wypadku. Jej uszkodzenia były na tyle poważne, że nie nadawała się już do naprawy.
Wiążąc ze sobą te wszystkie istotne w sprawie szczegóły policjanci podejrzewają więc, że tak naprawdę samochód mógł pochodzić z przestępstwa. Prawdopodobnie został wcześniej skradziony, a następnie zalegalizowany na podstawie dokumentów z zupełnie innej rozbitej w wypadku toyoty.
W miniony poniedziałek policjanci ze śródmiejskiego wydziału do walki z przestępczością przeciwko mieniu zatrzymali Dominika Cz. 38-latek przyznał się, że pod nieobecność swojej dziewczyny, zabrał auto z parkingu, nie informując jej o tym i przekazał je innej osobie. To, co zrobił miało na celu wyłudzenie odszkodowania od firmy ubezpieczeniowej w wysokości 48 000 złotych.
Dominik Cz. w prokuraturze, która prowadzi śledztwo w tej sprawie usłyszał zarzut z art. 298§1 kodeksu karnego. Za to przestępstwo grozi do 5 lat pozbawienia wolności.
(KSP / mj)