Szajka "wnuczków" trafiła do aresztu
Tylko w ciągu jednego dnia myślenicka policja odnotowała aż siedem prób wyłudzenia pieniędzy metodą „na wnuczka” i „na policjanta”. Na szczęście w żadnym przypadku do przekazania gotówki nie doszło. Podczas jednej zasadzki myśleniccy kryminalni zatrzymali krakowianina, który chciał odebrać wyłudzone pieniądze od mieszkanki Myślenic. Podejrzanemu o przestępstwo grozi kara pozbawienia wolności do lat 8. W tym samym dniu kolejnego fałszywego wnuka zatrzymali również policjanci z Nowego Targu.
Scenariusz opisywanych wypadków nie różnił się zbytnio od dotychczas odnotowywanych przez nas i opisywanych. W ciągu dnia do seniorów myślenickich rodzin, głównie kobiet w wieku 50-80 lat, dzwoniła kobieta podająca się za dawno nie widzianego krewnego.
Policja przypuszcza, że przestępcy numery telefonów stacjonarnych wybierali z książki telefonicznej, kierując się imionami charakterystycznymi dla starszego pokolenia. Pozbawieni skrupułów oszuści usiłował wzbudzić u mieszkańców Myślenic współczucie, żal. Okazało się, że rozmówcy otwierali się szybko. W tych przypadkach najczęściej przedstawiano dramatyczny przebieg wypadku drogowego, jakiemu uległ „krewny”, o tym, że potrącił małżeństwo z zagranicy, że jest na policji oraz że potrzeba kilkadziesiąt tysięcy złotych na odszkodowanie (na marginesie: już samo podanie takiej informacji może być dla starszych ludzi poważnym przeżyciem).
„Wnuczkowie” prosili o dyskrecję, „aby mama lub tata o niczym nie dowiedzieli”, zastrzegali także, aby unikać w tej sprawie kontaktu z policją. Jeśli odbierający telefon mieli wątpliwości co do zmienionego głosu znajdującego się w potrzebie oszusta, ten tłumaczył się chorobą gardła, którą właśnie przechodzi lub złą jakością połączenia. Perfidia oszustów polegała także na tym, że dzwoniący tak kierował rozmową, że ofiara – chcąc nie chcąc – sama podawała imię osoby, pod którą podszywa się dzwoniący. Niejako przy okazji konwersacji przestępcy często uzyskiwali informacje poufne. We wszystkich przypadkach przestępcy nie dopięli swego. Przekazanie pieniędzy podstawionej osobie udaremnili domownicy lub same kobiety, które odbierały telefony i w trakcie rozmowy nabierały podejrzeń. Do sfinalizowania „pożyczek” nie doszło, a o zdarzeniach jeszcze tego samego dnia powiadomiono myślenicką policję. W związku z tymi zdarzeniami funkcjonariusze prowadzą postępowanie wyjaśniające.
Wczoraj przed godz. 11:00 w domu mieszkającej w centrum Myślenic kobiety zadzwonił stacjonarny telefon. 61-latka usłyszała w słuchawce głos człowieka, który tłumacząc się chorobą gardła, podał się za zięcia rozmówczyni (poznając przy tym jego prawdziwe imię). Opowiedział, że miał wypadek, w którym ciężko ranne zostały trzy osoby i aby „dogadać się” z poszkodowanymi potrzebne są pieniądze (równowartość 7,5 tys. funtów brytyjskich czyli około 43 tysiące złotych). Dalsze instrukcje przekazywał kobiecie podstawiony „policjant”. Mieszkanka już w trakcie rozmowy nabrała podejrzeń co do wiarygodności telefonujących. Umiejętnie przeciągała rozmowę i pozostając na linii lub rozłączając się miała czas na potwierdzenie czy u prawdziwego zięcia jest wszystko w porządku oraz na zawiadomienie dyżurnego myślenickiej policji. Kiedy kobieta mówiła do „policjanta”, że potrzebuje czasu na zebranie gotówki, w miejscu zamieszkania 61-latki zasadzkę na odbiorcę pieniędzy urządzili myśleniccy funkcjonariusze z wydziału kryminalnego. Kiedy pod drzwiami pojawił się „kurier”, kobieta uzyskała od niego wyraźne potwierdzenie, że pojawił się po pieniądze. Wtedy do akcji wkroczyli policjanci. Mężczyzna na ich widok podjął ucieczkę. Zamiar ten się nie udał. Został zakuty w kajdanki na ulicy, kilka metrów od wejścia do domu pokrzywdzonej. Do przekazania gotówki nie doszło. 22-letni krakowianin trafił do policyjnego aresztu. Dziś usłyszy zarzuty karne. Za przestępstwo oszustwa grozi mu kara pozbawienia wolności do lat 8.
Sami poszkodowani przez oszustów przestrzegają przed łatwowiernością i naiwnością. Do ich spostrzeżeń przyłączają się policjanci, zalecając nieufność, ograniczone zaufanie do wszystkich obcych odwiedzających nasze domy lub dzwoniących do nas. Policja prosi, aby:
- absolutnie nie przekazywać ani złotówki nieznajomym, przysłanym do nas przez będącego w potrzebie członka rodziny (lepiej być skrajnie podejrzliwym, niż w kilka chwil wszystko stracić),
- zachować zimną krew i weryfikować podawane – często dramatyczne – opisy przypadków jakie spotkały telefonicznego rozmówcę,
- w razie wątpliwości przekazać słuchawkę innemu domownikowi, jeśli jest w mieszkaniu,
- wypytać o zwrotny numer telefonu i po potwierdzeniu prawdziwości podanych informacji, oddzwonić,
- nie ukrywać faktu takiej rozmowy lub rozmów przed innymi członkami rodziny,
- naturalnie, jak najszybciej zgłaszać policji o takiej próbie oszustwa,
- nie wierzyć okazjom do łatwego wzbogacenia się kosztem gromadzonych oszczędności; uwaga na domokrążców oferujących podejrzane towary,
- sprawdzać dane (z dokumentu i w okularach) każdego podającego się za urzędnika, montera, elektryka, policjanta, w razie wątpliwości – każąc mu pozostać za drzwiami – należy dzwonić do siedziby podmiotu, z którego go wysłano, po potwierdzenie,
- pamiętać o tym, że żadna z szanujących się instytucji nie ma w zwyczaju pobierać gotówki w mieszkaniach klientów, opłaty regulujemy najczęściej w okienku kasowym lub przelewem na konto bankowe,
- osobie, która źle się poczuła podać szklankę wody na korytarzu, nie wpuszczać do mieszkania, dobrze jest przy tym zawołać sąsiadów lub po prostu zadzwonić po pogotowie.
(KWP Kraków / mb)