Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Wpadli fałszywi policjanci

Data publikacji 10.12.2007

Na dachu opla zamontowali niebieski sygnalizator. Ubrani w odblaskowe kamizelki zatrzymywali auta do kontroli. Podając się za policjantów żądali od kierowców pieniędzy przekonując, że ci popełnili wykroczenie drogowe. Wpadli dzięki czujności jednego z kontrolowanych i błyskawicznej reakcji buskich funkcjonariuszy. Śledczy sprawdzają teraz, czy działając w ten sposób mężczyźni nie oszukali innych osób.

Wszystko wydarzyło się wczoraj przed północą. Do buskich policjantów dotarła informacja o patrolu pełniącym służbę na drodze krajowej nr 73. Funkcjonariusze podejrzewali, że prawdopodobnie ktoś podszywa się pod policjantów i kontroluje przejeżdżające samochody. Natychmiast zajęli się tą sprawą. Z ich ustaleń wynikało, że w miejscowości Młyny stoi na poboczu zaparkowany opel. Samochód nie był w żaden sposób oznakowany, jednak na dachu zamontowany miał charakterystyczny niebieski sygnalizator. Autem tym poruszało się dwóch mężczyzn. Jeden miał na sobie zieloną odblaskową kamizelkę. Mężczyźni ci najpierw zatrzymali do „kontroli” kierowcę tira. Zdziwionemu mężczyźnie oświadczyli, że są policjantami i kontrolują go w związku z popełnionym przez niego wykroczeniem. Jednocześnie zażądali od niego 10 złotych. Zdezorientowany kierowca wręczył im banknot i ruszył w dalszą drogę.

Następnie na ich celowniku znalazł się kierowca osobowego mercedesa. Działając w ten sam sposób oszuści zażądali od niego 200 złotych. Ten wykazał się jednak czujnością i zażądał okazania legitymacji służbowych. Wtedy „policjanci” rzucili się do ucieczki.

Buscy funkcjonariusze namierzyli ich błyskawicznie. Oszuści zostali zatrzymani w pobliżu miejsca zamieszkania jednego z nich. W oplu, którym jechali, stróże prawa zabezpieczyli odblaskową kamizelkę i sygnalizator świetlny. Jeden z mężczyzn był pijany, we krwi miał 1,5 promila alkoholu. Dziś obaj zatrzymani zostaną przesłuchani. Śledczy sprawdzają teraz, czy działając w ten sposób nie oszukali oni innych kierowców.

Powrót na górę strony