Odpowiedzą za dwa uprowadzenia
Łódzcy policjanci zatrzymali czterech mężczyzn podejrzanych o uprowadzenie dwóch osób. Podejrzani swoje ofiary więzili i maltretowali. Trzech zatrzymanych zostało już tymczasowo aresztowanych, czwarty podpisywał będzie listę osób dozorowanych. Grozi im kara do 15 lat pozbawienia wolności.
Sprawa swój początek miała 10 listopada br. Wówczas to policjanci z II Komisariatu KMP w Łodzi otrzymali niepokojące zgłoszenie od mieszkanki kamienicy przy ulicy Zgierskiej. Wynikało z niego, że jej 24-letni syn został najprawdopodobniej porwany. Przed godziną 23.00 ktoś zapukał do drzwi ich mieszkania i poprosił o przestawienie źle zaparkowanego auta. Mężczyzna zszedł na podwórko, a po chwili jego matka usłyszała wołanie o pomoc. Niestety po 24-latku nie było już śladu.
W działania zaangażowali się policjanci z Wydziału do walki z Przestępczością Przeciwko Życiu i Zdrowiu II Komisariatu. Po 2 godzinach okazało się, że uprowadzony sam wrócił do domu, a funkcjonariuszom przekazał wersje o żarcie zrobionym przez kolegów. Wnikliwe sprawdzenia dokonywane przez kryminalnych szybko obaliły tę relację. Zapisy monitoringu miejskiego i inne ustalenia podważyły to co przekazał pokrzywdzony. Później wielokrotnie zmieniał relacje. Ostatecznie zbierany skrupulatnie materiał dowodowy, 14 listopada br., doprowadził policjantów do małej miejscowości w gminie Grabica, w powiecie piotrkowskim. Wiele wskazywało na to, że w budynkach po byłych PGR-ach przetrzymywany był uprowadzony łodzianin.
Około godziny 17.00, po obserwacji, kryminalni zauważyli mercedesa na pabianicach numerach rejestracyjnych. Wewnątrz siedziało 4 mężczyzn, których wygląd przypominał ustalone m.in. na podstawie monitoringu rysopisy. Cała czwórka została zatrzymana dynamicznie. Podejrzewanymi okazali się mieszkańcy Pabianic, trzej 19-latkowie i 39-latek.
Podczas przeszukania, u jednego z nich funkcjonariusze znaleźli kluczyki od kajdanek oraz klucze, jak się później okazało, do jednego z pobliskich pomieszczeń. Wewnątrz budynku policjanci znaleźli leżącego na ziemi mężczyznę. Miał on zaklejone i zakneblowane taśmą usta, związane i skute kajdankami ręce i nogi. Po oswobodzeniu powiedział, że był torturowany. Sprawcy bili go bejsbolem, gumową pałką, używali wobec niego paralizatora. 19-latek twierdził, że napastnicy pocięli mu nogi ostrym narzędziem, a następnie posypywali solą Natychmiast została mu udzielona pomoc medyczna.
Policjanci wsparci przez piotrkowskich funkcjonariuszy na miejscu przeprowadzili szczegółowe oględziny kryminalistyczne. W jednej z hal zabezpieczyli wentylatory, żarówki folie i nawozy służące do uprawy konopi indyjskich oraz niewielkie ilości suszu.
Śledczy ustalili, że 19-latek i jego 24-letni kolega z Łodzi na zlecenie późniejszych oprawców zajmowali się fizycznie obsługą plantacji marihuany. Kiedy główni organizatorzy skontrolowali to miejsce i okazało się, że po narkotykach a także części sprzętu nie ma śladu, postanowili rozliczyć się z „pracownikami”. Najpierw uprowadzili jednego z nich z podwórka kamienicy przy Zgierskiej. Kiedy nie dowiedzieli się co stało się z marihuaną pozbawili wolności 19-latka.
Zatrzymani podejrzani usłyszeli już zarzuty bezprawnego pozbawienia wolności, które łączyło się ze szczególnym udręczeniem. Grozi im kara do 15 lat pozbawienia wolności. Decyzją sądu, na wniosek prokuratury, trzech z nich zostało tymczasowo aresztowanych, czwarty został oddany pod dozór policyjny z zakazem zbliżania się do pokrzywdzonych.
(KWP w Łodzi / mw)