Nie straszny mu nawet ogień
Choć wstąpił do Policji niespełna 3 lata temu, doświadczenia i odwagi mu nie brakuje. Swoim zapałem i efektywnością mógłby obdzielić wielu swoich kolegów. Nie boi się także zaryzykować własnego życia, by ratować innych. Jego ogromne zaangażowanie doceniają przełożeni. Za szczególne osiągnięcia w służbie i męstwo 32-letni sierż. Szymon Szymański został wyróżniony specjalną nagrodą Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Policjant: sierż. Szymon Szymański
Staż w Policji: 2,5 roku
Stanowisko: policjant Ogniwa Patrolowo-Interwencyjnego IV Wydziału Wywiadowczo-Patrolowego Komendy Rejonowej Policji Warszawa VII
Bohaterowie naszych czasów
Kierownictwo MSWiA postanowiło na przełomie roku uhonorować tych funkcjonariuszy, którzy mają szczególne osiągnięcia zawodowe, wykazali się męstwem lub ponadprzeciętnym zaangażowaniem dla dobra obywateli i ojczyzny. Nagrody były przyznawane nie tylko z inicjatywy przełożonego, ale także na wniosek instytucji społecznych, samorządów czy obywateli.
Wśród wyróżnionych w całym kraju 445 policjantów, strażaków, pograniczników i funkcjonariuszy BOR najwięcej jest funkcjonariuszy, którzy bezpośrednio służą obywatelom, ratując ich zdrowie i życie. Wykazują się zaangażowaniem i zdecydowaniem w działaniach, tak jak sierż. Szymon Szymański z południowo-praskiej komendy rejonowej.
Dobry przykład dla młodych policjantów
Jego głównym zadaniem jest służba patrolowo-interwencyjna na terenie Pragi Południe. Wspólnie z kolegą z patrolu przemierza ulice wyznaczonego rejonu służbowego. – Jest bardzo efektywny w działaniu. Na swoim koncie ma wiele zatrzymań sprawców rozbojów, kradzieży, uszkodzeń mienia czy osób związanych z przestępczością narkotykową. Osiąga bardzo dobre wyniki pracy – mówią jego bezpośredni przełożeni. – Takiego zaangażowania i efektywności mogą uczyć się od niego inni młodzi policjanci. To dobry policjant. Jest koleżeński. Łatwość w nawiązywaniu kontaktów pomaga mu podczas służby – dodaje kolega z patrolu.
Waga wypowiedzianych słów
Gdy w marcu 2013 r. rozpoczynał służbę w Policji, nie mógł przewidzieć, jak potoczy się jego służba, z jakimi sytuacjami będzie musiał się zmierzyć i kiedy przyjdzie mu stawić czoło poważnym wyzwaniom. Razem z kilkudziesięcioma innymi funkcjonariuszami wypowiadał wówczas uroczyście słowa roty. Słyszał wiele ciepłych słów od kierownictwa Policji i kapelana stołecznych policjantów, który podkreślał wtedy wagę bezinteresownej pomocy, do której zobowiązują się policjanci. Dwa i pół roku później przyszedł czas, by dać dowód właśnie takiego ofiarnego wsparcia.
Na ratunek
Był czwartek, 3 września 2015 r. godz. 9.30. Policjanci z Pragi Południe otrzymali informację o pożarze trzypiętrowego budynku komunalnego przy skrzyżowaniu ulic Podolskiej i Wiarusów. Na miejsce natychmiast skierowana została straż pożarna, Policja i pogotowie ratunkowe. Liczyła się każda minuta. W budynku było około 140 osób. Wśród kilkudziesięciu funkcjonariuszy na miejscu zdarzenia znajdowali się także: sierż. Szymon Szymański oraz st. post. Piotr Brzóska.
Jak relacjonowały media zgromadzone w pobliżu, sytuacja była dramatyczna.Cała okolica była bardzo zadymiona. Ogień wybuchł najprawdopodobniej podczas prac remontowych, które odbywały się na dachu. W związku z tym, że zapadła się jedna z klatek schodowych, mieszkańcy wychodzili oknami i po rusztowaniu schodzili na dół.
Sierż. Szymański bez chwili zwłoki natychmiast wszedł do środka budynku. – Nie było chwili do stracenia. Wiedziałem, że wewnątrz są przerażeni mieszkańcy i zwierzęta. Razem ze strażakami musieliśmy ich szybko wyprowadzić z budynku – opowiada policjant. Pół godziny później pożar udało się opanować. Poszkodowana została niegroźnie tylko jedna osoba. To starszy mężczyzna, który na noszach został wyniesiony i przekazany pogotowiu ratunkowemu. Część rodzin nie mogła wrócić do swoich mieszkań, dla nich władze dzielnicy musiały zapewnić lokale zastępcze. Gdyby nie szybka i zdecydowana akcja funkcjonariuszy i strażaków mogłoby dojść do tragedii.
Nie czuje się bohaterem
- Gdybym jeszcze raz znalazł się w podobnej sytuacji, ponownie ruszyłbym na ratunek. Nie myślałem wówczas, że może mi się coś stać, że mogę zginąć lub odnieść obrażenia. Wiedziałem tylko, że trzeba błyskawicznie zareagować i nie oglądać się za siebie. Nie mogłem tylko stać i obserwować. Musiałem razem kolegą i innymi strażakami działać. Jakaś wewnętrzna siła dodała mi energii do działania – wspomina sierż. Szymański. – Jestem przecież policjantem. Ryzyko wpisane jest w nasz zawód - dodaje.
KSP/ah