W służbie ludziom
Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji przyznał specjalne nagrody 30 funkcjonariuszom Komendy Stołecznej Policji, którzy wykazali się zdecydowaniem w działaniu, odwagą i profesjonalizmem. Wśród wyróżnionych jest sierż. Mateusz Kwieciński ze stołecznego Wydziału Ochrony Placówek Dyplomatycznych, który został nominowany przez Polski Czerwony Krzyż.
Policjant: sierż. Mateusz Kwieciński
Staż w Policji: 4 lata
Stanowisko: policjant Wydziału Ochrony Placówek Dyplomatycznych KSP
Polski Czerwony Krzyż wnioskował o wyróżnienie sierż. Mateusza Kwiecińskiego z Komendy Stołecznej Policji, który od wielu lat angażuje się w działania PCK oraz przynależy do Grupy Ratownictwa PCK Kielce. W jej ramach brał udział m.in. w ratowaniu zdrowia i życia poszkodowanych w katastrofie kolejowej w Szczekocinach oraz podczas podtopień na terenie woj. świętokrzyskiego w 2014 roku.
Bohater naszych czasów
Sierżant Mateusz Kwieciński, zanim trafił do Policji, w ramach wolontariatu brał udział w różnego rodzaju działaniach prowadzonych przez Polski Czerwony Krzyż. Ma na swoim koncie wiele udanych akcji ratowniczych, m.in. podczas usuwania skutków klęsk żywiołowych. Posiada uprawnienia ratownika kwalifikowanego oraz wodnego. Jego zainteresowania i umiejętności świetnie sprawdzają się w pracy. Wybór zawodu policjanta tylko potwierdza, że służba ludziom i niesienie pomocy stanowi jego prawdziwe powołanie.
Ratownictwo ma we krwi
Z taką pasją trzeba się urodzić. I tak było w przypadku Mateusza. Sprzyjającą okolicznością jest fakt, że mama pracuje jako pielęgniarka. Był jej najpilniejszym asystentem i od małego chętnie angażował się w każdą czynność, która mogła komuś pomóc. Bardzo szybko zaangażował się w działania Polskiego Czerwonego Krzyża, a jego zapał został dostrzeżony, co pozwoliło mu wejść do kieleckiej Grupy Ratownictwa PCK. Stał się jednym z trzydziestu świetnie wyszkolonych ratowników, gotowych w każdej chwili nieść pomoc innym ludziom, nierzadko ryzykując swoje życie.
Reakcja na bezsilność
Jako świadek wielu wypadków na drodze, szczególnie kiedy był mały, odczuwał bolesną bezsilność. Już wtedy postanowił, że nie będzie obojętny i zdobędzie wszystkie umiejętności, pozwalające mu zareagować. Wielokrotnie sprawdził swoje umiejętności w praktyce. Reanimował kobietę, która zasłabła w kościele, udzielał również pomocy dwóm uczestnikom wypadku motocyklowego. Drobnych interwencji ratowniczych wynikających np. z powodu skaleczeń, trudno zliczyć. Mateusz działa w takich sytuacjach niemal automatycznie.
Trudne doświadczenia
Odbywał wtedy policyjne szkolenie w Słupsku. To była sobota i pojechał do rodzinnego Jędrzejowa w świętokrzyskiem. Około godz. 21.00 doszło do katastrofy kolejowej. Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego powołało do akcji kielecką Grupę Ratowniczą PCK. Pilnie wysłano karetkę z Kielc. Trasa prowadziła przez Jędrzejów, więc Mateusz znalazł się wśród ratowników, którzy jechali do Chałupek pod Szczekocinami. W czasie podróży dopływały do nich kolejne, coraz bardziej tragiczne informacje z miejsca zdarzenia. Do celu dotarli około 23.00.
- Przeraził mnie widok i skala zniszczeń. To, co zobaczyliśmy w miejscu zderzenia dwóch pociągów jadących z prędkością około 120 km/h, było przerażające. Kiedy dotarliśmy na miejsce, ewakuowano już wszystkie żywe osoby. Zostaliśmy skierowani do wydobycia ofiar z pierwszych, najbardziej uszkodzonych wagonów. To był straszny widok. Pracowaliśmy intensywnie. Wokół wrzało. Wydawało się, że panuje ogromny chaos, ale tak naprawdę każdy zajmował się konkretnym działaniem, które składało się na wieloetapową, niezwykle skomplikowaną akcję ratowniczą. Kiedy wynosiliśmy ciała, moją uwagę zwróciła młoda dziewczyna. Jak się później okazało, Karolina była najmłodszą ofiarą, koleżanką z naszej Grupy Ratowniczej... - z bólem wspomina Mateusz.
W katastrofie zginęło łącznie 16 osób, a prawie 60 zostało rannych, w tym połowa ciężko. W działaniach brało udział ponad 500 ratowników, strażaków, policjantów, sokistów i innych pracowników służb ratunkowych.
Na ratunek
Nasz bohater udzielał również pomocy powodzianom. Jeszcze zanim wstąpił do Policji, w 2010 roku, przez dwa tygodnie brał udział w akcji pomocy poszkodowanym w Sandomierzu. Jego doświadczenie było bezcenne kilka lat później, kiedy doszło do podtopień. Przez kilka dni pracował przy ewakuacji ludzi z zatopionego osiedla. Pomagał przenosić dobytek, udzielał niezbędnych informacji, bez tchu niósł pomoc. Pomimo swoich 25 lat, Mateusz posiada ogromny bagaż doświadczeń, a jego przeżycia mają niebagatelny wpływ na stosunek do ludzi i reakcje na zdarzenia.
Na ścieżce życia
Jest silnie związany ze swoją rodzinną miejscowością i regionem. Ziemia Świętokrzyska ma wiele do zaoferowania, dlatego też uwielbia rowerowe wyprawy i jest organizatorem wielu lokalnych rajdów. Chętnie wybiera się na szlaki turystyczne, od jakiegoś czasu w towarzystwie swojej wybranki serca. Za dwa lata staną na ślubnym kobiercu, a wtedy wspólnie rozpoczną swoją najważniejszą wędrówkę.
KSP/ah