"Bohater naszych czasów" – dyżurny podczas telefonicznej rozmowy uratował człowieka
Ten dzień służby na stanowisku kierowania zapamięta już na zawsze. Asp.szt. Marek Giecewicz, zastępca oficera dyżurnego braniewskiej policji, dzięki opanowaniu i empatii uratował mężczyznę, który chciał targnąć się na własne życie. Podczas, gdy patrole poszukiwały 30-latka, policjant przez ponad 12 minut utrzymywał rozmowę telefoniczną z załamanym mężczyzną. Namowy i rady funkcjonariusza spowodowały, że 30-latek wyszedł z ukrycia i przyszedł na komendę, skąd trafił pod opiekę lekarzy.
Oficer dyżurny policji oraz jego zastępca to bez wątpienia jedne z najważniejszych osób w policyjnych strukturach. Funkcjonariusz, który został wybrany do pełnienia tej funkcji powinien charakteryzować się przede wszystkim opanowaniem oraz zdolnością w analizowaniu otrzymywanych informacji. Odbierając telefon alarmowy nie tylko słucha, ale również zadaje pytania, a w ekstremalnych sytuacjach podnosi potrzebujących na duchu.
O tym jak wielka odpowiedzialność spoczywa na barkach tych funkcjonariuszy przekonał się zastępca oficera dyżurnego Policji w Braniewie – asp.szt. Marek Giecewicz. Pełniąc służbę na stanowisku kierowania, otrzymał informację z Centrum Powiadamiania Ratunkowego o tym, że nieznany mężczyzna nie potrafi poradzić sobie z problemami i chce targnąć się na swoje życie. Rozmówca po przekazaniu tej informacji rozłączył się. Zespół Dyżurnych ustalił na jakim obszarze może przebywać zgłaszający. Informacje przekazano wszystkim patrolom, będącym tego dnia w służbie. Kryminalni oraz funkcjonariusze prewencji sprawdzali każde miejsce, w którym mógłby znajdować się mężczyzna. W tym samym czasie zastępca oficera dyżurnego wielokrotnie próbował dodzwonić się do zgłaszającego. Gdy w końcu mężczyzna odebrał telefon, asp.szt. Marek Giecewicz dokładał wszelkich starań, by kontakt z nim nie urwał się. Policjant podtrzymywał rozmowę, przekazując jednocześnie informację patrolom. Zastępca dyżurnego, z pełnym opanowaniem namawiał mężczyznę do przyjścia na komendę, podkreślając, że po prostu chce mu pomóc. Trwająca ponad 12 min. rozmowa zaowocowała tym, że zgłaszający przyszedł do jednostki policji. Funkcjonariusze przekazali go pod opiekę lekarzy.
Asp.szt. Marek Giecewicz w szeregach Policji służy od 12 lat. Kontakt z ludźmi jest dla niego codziennością. Od 2005 r. jako asystent ds. prewencji kryminalnej, nieletnich i patologii pracował z młodzieżą oraz z ich rodzicami. Jak mówią o nim koledzy, od zawsze charakteryzował się zdolnością rozwiązywania problemów. Umiejętność ta okazała się niezwykle przydatna nie tylko w trakcie spotkań w szkołach, ale również później, gdy zmienił stanowisko. Po 6 latach, jako oficer prasowy promował policyjną służbę w mediach, a od początku 2014r. dołączył do Zespołu Dyżurnych, gdzie służy do dziś.
Podejmując decyzję o pełnieniu służby na stanowisku zastępcy oficera dyżurnego Policji, asp.szt. Marek Giecewicz miał świadomość tego, że będzie ponosił olbrzymią odpowiedzialność za innych. Taka funkcja jest nierozerwalnie połączona ze stresem i trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że to właśnie decyzje podejmowane na stanowisku kierowania niejednokrotnie mogą zaważyć o ludzkim zdrowiu, a nawet życiu. To jednak nie odstraszyło Marka, a wręcz przeciwnie. Asp.szt. Giecewicz podkreślał, że nic nie daje większej satysfakcji, niż świadomość, że swoim działaniem pomagamy drugiemu człowiekowi.
- Każda rozmowa jest inna, każdego rozmówcę należy traktować indywidualnie, tak było i tym razem – mówi policjant o opisanym wcześniej zdarzeniu. - Wiedziałem, że muszę utrzymywać z tym mężczyzną ciągły kontakt, żeby znów nie zmienił decyzji. Namawiałem go na spotkanie i rozmowę w jednostce, podkreślałem swoją chęć pomocy mu, jednocześnie wsłuchiwałem się w to, co on chce mi powiedzieć. Ten człowiek chciał po prostu się wygadać, a ja mu to umożliwiłem. Zastępca dyżurnego wskazywał także na to, jak wielką rolę spełnia w takich sytuacjach opanowanie. Z jednej strony trzeba działać szybko, z drugiej natomiast uważnie słuchać rozmówcy.
(KWP w Olsztynie / ms)