Walentynkowa awantura zakończyła się w szpitalu
Łódzcy policjanci zatrzymali 44-latkę, która ugodziła nożem swojego konkubenta. Ten chcąc ratować swoją wybrankę, powiedział policjantom, że zranił go nieznany mu mężczyzna. Taką wersję para przygotowała wspólnie po całym zdarzeniu, bojąc się konsekwencji.
14 lutego 2015 roku policjanci otrzymali informacje od pogotowia ratunkowego, że na terenie Bałut udzielają pomocy mężczyźnie, który ma ranę kłutą brzucha. Podejrzewając, iż pod wskazanym przez pogotowie adresem mogło dojść do przestępstwa, skierowano do zbadania sprawy funkcjonariuszy policji.
Przybyli na miejsce mundurowi zastali rannego mężczyznę, który stwierdził, że po wejściu na podwórze podeszła do niego nieznana mu osoba i ugodził go nożem w brzuch. Ranny miał wrócić do domu i wezwać pogotowie. Funkcjonariusze słuchając opowieści mężczyzny odnieśli wrażenie, że w przedstawionej przez niego historii jest wiele niedomówień i niejasności. Gdy weszli do mieszkania mężczyzny i zauważyli leżący w brodziku nóż zrozumieli, że mężczyzna kłamie.
W końcu pokrzywdzony przyznał, że wprowadził w błąd policjantów. Finalnie opowiedział funkcjonariuszom, że między nim, a jego partnerką doszło do sprzeczki. W pewnym momencie kobieta chwyciła za nóż kuchenny i ugodziła nim swojego konkubenta. Mężczyzna chcąc chronić swoją wybrankę, zanim wezwał na miejsce karetkę, ustalił z nią wersję wydarzeń. W celu ukrycia śladów zajścia para wysprzątała klatkę schodową z krwi.
Mężczyzna okłamując funkcjonariuszy chciał ochronić 44-latkę przed odpowiedzialnością karną. Kobieta została jednak zatrzymana i usłyszała zarzut ciężkiego uszkodzenia ciała swojego partnera. Grozi jej teraz kara nawet do 10 lat pozbawienia wolności.
(KWP w Łodzi / ak)