Policjanci uratowali mieszkańców z pożaru
Funkcjonariusze wydziałów ruchu drogowego ze Zduńskiej Woli i Pszczyny, patrolując teren swoich rejonów służbowych zauważyli dym i płomienie na budynkach mieszkalnych. Natychmiast przystąpili do akcji ratowniczej. Szybka i skuteczna reakcja policjantów uchroniła od tragedii.
29 kwietnia 2016 roku około godz. 12, sierżant sztabowy Radosław Stefański i sierżant sztabowy Paweł Marczewski z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Powiatowej Policji w Zduńskiej Woli jadąc na motocyklach drogą przez wieś Łobudzice zauważyli czarny, gęsty dym wydobywający się z budynku mieszkalnego.
Natychmiast powiadomili o tym dyżurnego komendy, a sami wjechali na teren posesji. Pożar swoimi płomieniami objął już część gospodarczą budynku. Od próbującego gasić ogień właściciela posesji dowiedzieli się, że w domu znajduję się również 85-letnia kobieta. Po otrzymaniu tej informacji weszli do zadymionych pomieszczeń domu, skąd wyprowadzili starszą kobietę. Była w szoku, lecz nie doznała żadnych obrażeń. Następnie razem z właścicielem budynku i sąsiadem, który przybiegł z pomocą zaczęli gasić pożar, który swym zasięgiem zaczął obejmować dach domu. Po kilkunastu minutach gaszenia pożaru wiadrami z wodą płomienie udało się ugasić. Dalsze działania ratunkowe kontynuowały przybyłe na miejsce jednostki straży pożarnej.
Jak ustalili policjanci, że prawdopodobną przyczyną pożaru było zwarcie w prostowniku do ładowania akumulatorów.
...
Podobnie policjanci z pszczyńskiej drogówki nawet nie spodziewali się, że w środku nocy przyjdzie im przerwać swoje czynności służbowe na drodze i ruszyć z pomocą rodzinie, która mogła zginąć w płomieniach. Do tragedii nie doszło, ponieważ natychmiastowa reakcja mundurowych, podjęta przez nich decyzja o ewakuacji zagrożonych osób i pomoc wezwanych na miejsce strażaków zaważyły o pomyślnym zakończeniu akcji.
W momencie, kiedy policjanci przybyli na miejsce zadymienie górnych partii domu było jednak już znaczne. Mundurowi zdawali sobie sprawę z tego, że czas nagli i za wszelką cenę muszą dostać do środka. Chcieli sprawdzić ile osób potrzebuje pomocy, czy ktoś nie ucierpiał. Na szczęście, zdołali obudzić właściciela domu, który otworzył im drzwi. Po udanej ewakuacji osób, w kolejnych minutach dowództwo nad akcją przejęli strażacy, który ugasili źródło ognia.
(KWP Łódź, Katowice /dk)