Policyjne interwencje zapobiegły tragedii
Błyskawiczne działanie strzeleckich policjantów zapobiegły tragedii, do której mógł doprowadzić młody mężczyzna. 27-latek, chcąc odebrać sobie życie, kładł się na drogę pod pędzące samochody. Policjanci powstrzymali mężczyznę w ostatnim momencie. Funkcjonariusze z Białegostoku także ocalili ludzkie życie - uratowali dwie kobiety, które usiłowały popełnić samobójstwo.
W niedzielę (8 maja) oficer dyżurny strzeleckiej komendy otrzymał zgłoszenie o mężczyźnie, który miał leżeć na drodze krajowej K-22, między Człopą, a Dobiegniewem. Sytuacja była bardzo trudna, gdyż ze zgłoszenia nie wynikało, gdzie dokładnie ma znajdować się mężczyzna. Policjanci niezwłocznie przystąpili do przeszukiwania wskazanego odcinka drogi. Po chwili otrzymali kolejne zgłoszenie, z którego wynikało, iż wcześniej wymieniony mężczyzna jest agresywny wobec osób, które usiłują mu pomóc. Próby pomocy okazywały się bezskuteczne, gdyż mężczyzna wracał ponownie na drogę, wykrzykując przy tym, iż chce odebrać sobie życie.
Po kilku minutach policjanci dotarli na miejsce zdarzenia, ściągnęli desperata z drogi i doprowadzili do radiowozu. 27-letni mieszkaniec województwa zachodniopomorskiego po przedstawieniu swojej trudnej sytuacji życiowej, poprosił policjantów o pomoc. Jak oświadczył, nie widział sensu dalszego życia i chciał popełnić samobójstwo. Mundurowi niezwłocznie wezwali na miejsce pogotowie ratunkowe, z którym młody mężczyzna udał się do szpitala.
Błyskawiczne działania strzeleckich policjantów, a także czujna jazda kierowców zapobiegły nieszczęściu. O całej sytuacji powiadomiona została rodzina 27-latka, która była bardzo wdzięczna policjantom za ich pracę.
----
Wczoraj (9 maja) wieczorem, tuż po godzinie 20.00, mundurowi z Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku powiadomieni zostali o zaginięciu 54-latki. Według relacji jej kuzyna, samotnie mieszkająca kobieta wyszła z domu zamykając drzwi i przekazując klucze sąsiadom. Zgłaszający przeczuwał, że może ona chcieć zrobić sobie krzywdę, gdyż nigdy wcześniej w ten sposób się nie zachowywała. W czasie, gdy funkcjonariusze przyjmowali zawiadomienie o zaginięciu 54-latki, dyżurny białostockiej Policji zaalarmowany został o kobiecie, brodzącej w jednym ze stawów niedaleko miasta. Jej ubiór wskazywał, że może to być właśnie zaginiona kuzynka.
We wskazane miejsce natychmiast skierowani zostali policjanci z patrolówki. Mundurowi dojeżdżając tam zauważyli idącą ulicą przemoczoną kobietę. Okazało się, że była to poszukiwana 54-latka. Oświadczyła ona funkcjonariuszom, że chciała odebrać sobie życie, jednak zbiornik był zbyt płytki i poszła szukać głębszego. Kobieta od razu trafiła pod opiekę lekarską.
Kolejna sytuacja miała miejsce blisko dwie godziny później. Wtedy to do dyżurnego KMP w Białymstoku zadzwoniła kobieta, która twierdziła, że połknęła dużo leków. Przyjmującemu zgłoszenie funkcjonariuszowi, ze względu na utrudniony kontakt z telefonującą osobą, udało się jedynie ustalić jej imię. Chwilę później oświadczyła ona, że jest senna i się rozłączyła.
Policjanci natychmiast przystąpili do działania i szybko ustalili, do kogo należy numer telefonu, z którego dzwoniła desperatka. Jednak pod wskazanym adresem nikogo nie było. Wtedy dyżurny skojarzył, że podobna sytuacja miała już miejsce jakiś czas temu i przypomniał sobie również adres poprzedniej interwencji, kierując tam od razu policyjny patrol. Tam także kobiety nie było. Koordynujący całą akcją funkcjonariusz, nie dając za wygraną, szybko skontaktował się z pracownikami Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego, gdzie ustalił, pod jakim innym adresem było ostatnie ze zgłoszeń desperatki.
Natychmiast we wskazane miejsce skierowani zostali policjanci. Tym razem udało się odnaleźć kobietę. 30-latka leżała półprzytomna w łóżku. Kolejna z uratowanych przez białostockich mundurowych kobieta również trafiła do szpitala. Dzięki szybkim i sprawnym działaniom policjantów życiu obu kobiet nie zagraża już niebezpieczeństwo.
(KWP w Gorzowie Wlkp. / KWP w Białymstoku / ms)