Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Podziękowania za poświęcenie

Data publikacji 28.12.2007

Policjanci niemal codziennie narażają swoje życie. Ryzyko takie jest wpisane w ich zawód. Nie robią tego dla pochwał czy wyróżnień. Każdy z nich składał bowiem przysięgę, że będzie strzegł bezpieczeństwa nawet z narażeniem życia. Są jednak sytuacje, kiedy największą nagrodą okazuje się zwyczajna ludzka wdzięczność i proste „dziękuję”. Tak było i w tym wypadku. Kilka dni temu dotarł do nas list od pani Anety. Opisała ona wydarzenia, które rozegrały się tuż przed Świętami w Katowicach.

„Nad ranem o godzinie 4.00 21 grudnia 2007 roku w naszym bloku wybuchł pożar. Paliło się jedno z mieszkań na poddaszu, w którym mieszka "uciążliwy" lokator. Pożar w porę ujawnili policjanci, za co im serdecznie dziękuję. Policjanci wszystkich nas wyprowadzili z mieszkań, nie czekając na przyjazd straży pożarnej, wyważyli drzwi do lokalu, gdzie się paliło i chcieli wydostać z niego naszego uciążliwego lokatora. Można by dużo o tym opowiadać i pisać, ale nie zapomnę jednego widoku do końca życia - jak policjant idąc na czworakach wchodzi do mieszkania, z którego wydobywają się kłęby dymu. Niestety, nie wydostał mężczyzny, który był w środku, gdyż sam się zaczadził. Gdyby Państwo widzieli zdenerwowanie tego policjanta, że nie mógł wydostać tego mężczyzny! Widziałam tych funkcjonariuszy, jak pomimo tragicznej sytuacji poganiali służby ratunkowe, "wypraszali" lokatorów z klatki schodowej oraz starali się jak najszybciej wydostać naszego sąsiada. Z tego co widziałam, również straż pożarna, która przyjechała na miejsce miała ułatwione zadanie. Policjanci ustalali wszystko, odcięli prąd, sprawdzali instalacje, to, czy nikt nie został w mieszkaniu. Cała sytuacja trwała kilka minut, nie zdawałam sobie sprawy że w tak poważnej sytuacji można tak trzeźwo myśleć i aż tak dużo zrobić.

Drodzy Państwo, po przyjeździe straży sytuacja została opanowana. Nasz sąsiad został wyciągnięty z mieszkania przez strażaków na zewnątrz i zabrany do szpitala. Niestety, nikt nie udzielił pomocy jednemu z policjantów który wchodząc do mieszkania najprawdopodobniej zatruł się dymem. Policjant ten przez parę minut wymiotował przed blokiem praktycznie można powiedzieć, że na kolanach. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy zdecydowałabym się na takie działanie, jak ten policjant. Nie wiem, czy byłabym gotowa ponieść takie konsekwencje dla swojego życia lub zdrowia. Zastanawiałam się stojąc przed blokiem, czy warto w ogóle ratować człowieka, który tylko uprzykrza nam życie – alkoholika, który ciągle się kłóci i ma do wszystkich pretensje. Widząc to zajście, zaangażowanie policjantów i straży doszłam do wniosku, że takie zdarzenia uświadamiają nam, że każde życie ludzkie jest ważne. Ciekawa jestem, czy ten policjant, który się zatruł, uzyskał jakąkolwiek pomoc. On ryzykował swoje życie, bo zatrucie czadem jest śmiertelne !!! To Ci Policjanci uratowali nasz budynek przed spaleniem. Można powiedzieć że sprawili, że mogliśmy mieć spokojne Święta.
Drodzy Państwo myślałam, że nigdy nie będę świadkiem takiego zdarzenia i nigdy nie będę w czymś takim uczestniczyć. Ale teraz mogę powiedzieć, że postawa tych policjantów na których większość tylko potrafi narzekać, powinna "zobaczyć światło dzienne". Nie jestem w stanie odpowiedzieć sobie na jedno pytanie, czy ja bym narażała swoje życie za jakiekolwiek pieniądze, a na pewno nie za takie pieniądze, jakie ci policjanci zarabiają. Na koniec chciałabym podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że nadal mamy gdzie mieszkać, wychowywać dzieci i spędzać wesoło Święta”.
Powrót na górę strony