Marku, pamiętamy…
Pamięć o Marku jest wciąż żywa…dzisiaj mija dokładnie 14 lat od czasu jak nasz kolega oddał swoje życie na służbie - w pościgu za bandytami wypełnił swój obowiązek wobec społeczeństwa do końca. Dzisiaj policjanci, rodzina, bliscy uczcili jego pamięć.
17 sierpnia 2002 rok Mikołajki. Marek Cekała, jako policjant Oddziału Prewencji Policji KWP w Olsztynie, był oddelegowany do tej turystycznej miejscowości na tzw. sezon. Ten dzień nie różnił się od innych. Wieczorem odebrał zgłoszenie dotyczące awantury w jednym lokali znajdującym się przy moście drogowym. Gdy zauważył biegnących mężczyzn ruszył za nimi w pościg. Jeden z nich strzelił w kierunku policjanta. Pocisk trafił w okolice serca Marka. Policjant zmarł.
Dzisiaj mija dokładnie 14 lat od czasu, jak nasz kolega oddał swoje życie na służbie. Na cmentarzu przy ulicy Poprzecznej w Olsztynie mł. insp. Arkadiusz Sylwestrzak Zastępca Komendanta Wojewódzkiego Policji w Olsztynie w obecności rodziny, policjantów garnizonu warmińsko – mazurskiego oraz przy asyście warty honorowej złożył kwiaty na jego pomniku.
W Mikołajkach przy tablicy pamiątkowej ufundowanej przez mieszkańców oraz władze miasta, w obecności rodziny, policjanci m.in. I zastępca Komendanta Powiatowego Policji w Mrągowie podinsp. Robert Wierciszewski, Komendant Komisariatu Policji w Mikołajkach asp. sztab. Andrzej Jaźwiński oraz mieszkańcy złożyli znicze.
Pamięć o Marku jest wciąż żywa. Policjanci, którzy go poznali, pracowali z nim, kumplowali się z nim, tak wspominają Marka, tamten czas oraz emocje, jakie im wówczas towarzyszyły.
Mł. insp. Arkadiusz Sylwestrzak – Zastępca Komendanta Wojewódzkiego Policji w Olsztynie. Marka poznałem 1992 roku, kiedy razem przyjmowaliśmy się do służby w Policji. Razem byliśmy na kilkumiesięcznym kursie podstawowym w Łodzi. Od razu dał się poznać, jako życzliwy, spokojny i zrównoważony kompan. Do wszystkiego podchodził z rozsądkiem. Czasami jednym tekstem potrafił rozładować napiętą atmosferę w grupie. Razem pracowaliśmy kilka lat. Informacja o jego śmierci dotarła do mnie gdy byłem na urlopie. Nie mogłem uwierzyć, że ktoś strzelił do policjanta, a tym bardziej do osoby z bliskiego otoczenia, do kolegi, którego bardzo dobrze znałem. Było to tak nierealne, jak sceny z filmu akcji, a jednak wydarzyło się naprawdę. Niestety zginął Marek…
Asp. sztab. Adam Kuczyński – Zastępca Dowódcy Kompanii OPP. Marka poznałem, gdy był policjantem z kilkuletnim stażem. Ja natomiast rozpoczynałem swoją przygodę z Policją. Na początku byliśmy w różnych plutonach, od 1999 roku już w jednym. Dobrze poznałem Marka. Jako starszy kolega był bardzo pomocny. Potrafił rozładować napięcie w plutonie. Zawsze powiedział coś zabawnego, rzucił jakiś żart i każdy z nas choć na chwilę zapominał o problemach osobistych, czy zawodowych. Kiedy zrobiło się coś źle, potrafił ostro zdyscyplinować i już tego samego błędu się nie popełniło. Wśród nas miał ksywkę „dziadek” – ze względu na poważny wygląd, ale nigdy nie miał nam tego za złe. Chyba lubił to określenie. Termos z herbatą zawsze będzie mi przypominał Marka, bo jako jedyny przynosił go do pracy. Tego tragicznego dnia pełniłem wartę. Usłyszeliśmy, że ktoś zginął, czuliśmy, że jest to ktoś od nas, z Oddziału Prewencji Policji. Pamiętam doskonale pogrzeb Marka, było całe OPP i mnóstwo innych policjantów. Wielu rezygnowało z urlopów, aby móc uczestniczyć w jego ostatniej drodze. To były czasy kiedy policjanci byli bardzo zżyci, więc jego nieobecność była wówczas bardzo odczuwalna. Pozostał ogromny smutek…
Henryk Kołecki – emerytowany policjant KWP w Olsztynie. Marek był spokojnym policjantem, który bardzo dobrze wykonywał swoje obowiązki. Kiedy go poznałem byłem policjantem z kilkuletnim stażem, a on dopiero wstąpił w nasze szeregi. W dniu, w którym zginął, pełniłem służbę na dyżurce. Ktoś z kolegów przekazał informację, że Marek nie żyje, że został postrzelony. Absolutnie nie wierzyliśmy w to. Próbowaliśmy się skontaktować z kimś w Mikołajkach, aby potwierdzić ten fakt. Zadzwonił nasz dowódca, który przekazał nam informację o śmierci Marka. Trudno było nam to zrozumieć. Zadawaliśmy sobie pytanie, jak to możliwe, że ktoś strzelił do policjanta? Kiedy słyszeliśmy o śmierci policjanta w Polsce, bardzo to przeżywaliśmy. Niewyobrażalne więc było to, gdy zabito tak bliskiego członka naszej policyjnej rodziny.
Asp. sztab. Andrzej Jaźwiński – Komendant Komisariatu Policji w Mikołajkach. Marka poznałem, gdy przyjechał na tzw. sezon. Byłem wtedy dzielnicowym. Zdarzało się, że mieliśmy wspólne służby. Był bardzo uczynnym policjantem, nigdy nie odmówił pomocy, bardzo spokojny i pracowity. Tego dnia miałem służbę do 18.00. Wróciłem do domu. Dowiedziałem się od swojej matki, że zastrzelono policjanta. Natychmiast pojechałem do komisariatu. Tam dowiedziałem się, że zginął Marek Cekała. Płakałem. Nie mogłem uwierzyć, w to, że Marek nie żyje. Było ciężko. Pamiętam, że wszyscy zaangażowaliśmy się w śledztwo dotyczące zabójstwa Marka.
Tak. Pamięć o Marku nie zginie. Jest ona przekazywana młodszym policjantom, zwłaszcza tym wstępującym do służby. Policjanci, którzy przyjeżdżają na tzw. sezon, pamiętają o koledze, który został zastrzelony na służbie. I tak, jak dzisiaj składają kwiaty i znicze pod tablicą upamiętniającą jego śmierć. Jak przyznali policjanci, przykład Marka wręcz namacalnie pokazuje, że każdy z nas pełniący tą niebezpieczną służbę może zginąć.
(KWP Olsztyn / mm)