Policjanci uratowali rodzinę z płonącego budynku
W niedzielę w nocy wybuchł pożar jednego z domów w Kozach. Jako pierwsi na miejsce przybyli policjanci z komisariatu w Kobiernicach. Ich błyskawiczna reakcja i natychmiastowe działanie przyczyniło się do uratowania życia czteroosobowej rodziny. Policjanci w samą porę wybudzili ze snu mieszkańców i ewakuowali ich w bezpieczne miejsce. Zapaliła się elewacja budynku, a w mieszkaniu strażacy stwierdzili znacznie podwyższone stężenie tlenku węgla.
W niedzielę tuż przed 3.00 w nocy, sierż.szt. Jakub Januła oraz st.sierż. Radosław Dendys otrzymali informację, z której wynikało, że któryś z mieszkańców pali tworzywa sztuczne. Policjanci natychmiast podjęli interwencję. Zauważyli, że w jednym z prywatnych budynków wybuchł pożar. Paliła się elewacja zewnętrzna wraz z ociepleniem styropianowym, rynna i jej odpływ, a także skrzynka maskująca zawór gazu. Drzwi do budynku były zamknięte, a rolety zewnętrzne w oknach opuszczone. Nikt nie reagował na dzwonek i pukanie do drzwi.
Wreszcie, po kilku minutach gwałtownego pukania do drzwi i okien, policjanci zdołali wybudzić ze snu śpiącego mężczyznę oraz jego żonę i dwójkę dzieci w wieku 5 i 9 lat. Policjanci wyprowadzili domowników w bezpieczne miejsce. Wezwali na miejsce straż pożarną. Odłączyli dopływ gazu do budynku i sami przystąpili do gaszenia pożaru. Na miejsce dotarło kilka zastępów straży pożarnej oraz pogotowie gazowe. Strażacy ugasili pożar i zniwelowali zagrożenie. Dokonali także pomiaru stężenia tlenku węgla w mieszkaniu, którego normy były znacznie przekroczone. Zwłaszcza w pokoju, w którym spał 9-letni chłopczyk.
Dziecko zostało przewiezione do szpitala z objawami zatrucia tlenkiem węgla. Jego życiu nie zagraża już żadne niebezpieczeństwo. Z ustaleń wynika, że prawdopodobną przyczyną pożaru mogło być zapalenie się kubła ze składowanym tam popiołem z kominka. Wszystko wskazuje na to, że szybka i natychmiastowa interwencja policjantów zapobiegła tragedii.
(KWP w Katowicach / ms)