Sąsiadka uratowała rodzinę
Dziś w nocy w jednym z mieszkań przy ul Wyszyńskiego w Tarnowskich Górach doszło do zadymienia. W środku przebywała 36-letnia matka i jej dwie córki w wieku 12 i 8 lat. Osoby te nie przeżyłyby, gdyby nie szybka reakcja sąsiadki, która wyniosła je z mieszkania i powiadomiła pogotowie. Rodzina trafiła do szpitala.
Do zdarzenia doszło około godziny 0:30 rano. W jednym z mieszkań znajdującym się przy ul. Wyszyńskiego w Tarnowskich Górach słychać było głośny huk. Zaniepokoiło to 21-letnią tarnogórzankę mieszkającą obok. Kobieta postanowiła sprawdzić, co stało się u jej sąsiadów. Podeszła do ich drzwi i poczuła dym. Wtedy zaczęła dzwonić i pukać do drzwi lecz nikt ich nie otwierał. Dziewczyna zaczęła krzyczeć i uderzać w drzwi sąsiadów. Po chwili drzwi otworzyła osłabiona 12-latka. Dziewczynka wyglądała, jakby zaraz miała zemdleć. Z mieszkania unosiły się kłęby dymu. 21-latka nie bacząc na niebezpieczeństwo zaczęła wynosić dzieci z mieszkania, a później zajęła się 36-letnią sąsiadką, która po chwili straciła przytomność. Dzielna kobieta powiadomiła pogotowie i zaczęła udzielać pomocy poszkodowanym. Po chwili na miejsce przyjechali policjanci oraz strażacy. 36-latka wraz z córkami trafiły do szpitala z podejrzeniem zatrucia czadem. Ze wstępnych ustaleń wynika, że powodem zadymienia mieszkania było cofnięcie się spalin z kuchni węglowej.
Tarnogórscy policjanci apelują o szczególną ostrożność, głównie teraz, gdy za oknem temperatura gwałtownie spadła i rzadziej wietrzymy mieszkania. Ryzyko zatrucia czadem można zminimalizować poprzez zainstalowanie w domu lub mieszkaniu czujnika tlenku węgla. Podstawową funkcją takiej czujki jest wykrywanie czadu i generowanie sygnałów alarmowych w sytuacji wykrycia jego nadmiernego stężenia w powietrzu. Podnosi to poziom bezpieczeństwa w pomieszczeniach, zmniejsza ryzyko zaczadzenia oraz pozwala na szybką reakcję w sytuacji zagrożenia życia.
KWP w Katowicach / ig