Była potrzebna natychmiastowa pomoc - policjanci nie zawahali sie nawet na chwilę
Gdy do policjantów z Sekcji Zabezpieczenia Autostrad podjechał ford, a jego przerażona pasażerka poprosiła o pomoc, policjanci nie czekali ani chwili. Stawką było życie 8-letniego chłopca.
3 lipca 20117 roku około godziny 11.30 dwóch funkcjonariuszy z Sekcji Zabezpieczenia Autostrad WRD KWP w Łodzi zaparkowało radiowóz na zjeździe z autostrady A2. Zgodnie z planowanymi na ten dzień działaniami, mieli nadzorować ruch pojazdów w tym miejscu. Gdy chcieli rozpocząć kontrolę, zatrzymał się przy nich ford, z którego przez okno wychyliła się młoda kobieta. Była wyraźnie zdenerwowana, wręcz przerażona. Krzyknęła, że potrzebuje pomocy. Jak się okazało jechała ona autostradą wraz z mężem oraz 8-letnim synem. Najprawdopodobniej podczas postoju, w trakcie zabawy, ich synek zranił się poważnie w twarz. Chłopiec bardzo mocno krwawił i należało jak najszybciej udzielić mu pomocy medycznej. Rodzice byli jednak mieszkańcami województwa wielkopolskiego i nie wiedzieli, gdzie jest szpital. Mł. asp. Ireneusz Pietrzak skontaktował się z dyżurnym, który wskazał najbliższą placówkę medyczną, a st. sierż. Kamil Szmidel usiadł za kierownicą radiowozu. Poprosili, by rodzina jechała za nimi. Gdy dojechali do Łodzi na ulicach panował tłok. Ponieważ wiedzieli, że chłopiec stracił już bardzo dużo krwi i jego życie może być zagrożone, w uzgodnieniu z dyżurnym włączyli sygnały uprzywilejowania i do samego szpitala pilotowali forda. Gdy dotarli na miejsce, jeden z funkcjonariuszy pobiegł wraz z rodzina na izbę przyjęć, by pomóc dopełnić wszystkich formalności zdenerwowanym rodzicom. 8-latek trafił pod opiekę pracowników szpitala, którzy udzielili mu niezbędnej pomocy medycznej. Gdy policjanci upewnili się, że chłopcu nie grozi już niebezpieczeństwo, wrócili do swoich obowiązków służbowych.
foto: Andrzej Mitura