Spędził kilka godzin na drzewie uciekając przed dzikami, uratowali go policjanci i strażacy
Ponad 4 godziny na drzewie spędził mieszkaniec Żor, który wspiął się na nie, uciekając przed rozjuszoną lochą dzika. Wołającego o pomoc mężczyznę usłyszeli mieszkańcy oddalonych o kilkaset metrów domów, którzy zaalarmowali odpowiednie służby. Dopiero interwencja policjantów i strażaków sprawiła, że wyczerpany mężczyzna mógł bezpiecznie wrócić na ziemię.
Wczoraj, 24.07.br., po 19.00 oficer dyżurny żorskiej komendy został poinformowany telefonicznie, że w lesie przy ulicy Wrzosowej siedzi na drzewie mężczyzna, który rozpaczliwie woła o pomoc. Dyżurny natychmiast wysłał na miejsce patrol. Policjanci najpierw musieli jednak zlokalizować, skąd dochodzi wołanie i ustalić, co się stało. Jak się okazało, pomocy wzywał 32-latek, który schronił się na drzewie po tym, jak został zaatakowany przez dziki.
Aby dotrzeć do mężczyzny, policjanci musieli wezwać na miejsce strażaków, a potem, w woderach umożliwiających poruszanie się po zalanym terenie, wraz z nimi przedrzeć się przez bagna. Gdy w końcu trafili na miejsce, dostrzegli na drzewie roztrzęsionego człowieka, a pod nim lochę dzika wraz z kilkoma młodymi. Zwierzęta były agresywne i nerwowo krążyły wokół pnia, uniemożliwiając mieszkańcowi Żor powrót do domu.
Mężczyzna na widok policjantów zaczął ponownie wołać o pomoc, krzyczał, że tkwi w tej pozycji ponad 4 godziny, jest wyczerpany i za chwilę spadnie, gdyż nie ma już sił.
Stróże prawa wspólnymi siłami ze strażakami przepędzili lochę z warchlakami, a potem pomogli mężczyźnie zejść z drzewa. Na szczęście skończyło się na strachu i mieszkaniec Żor wrócił cały i zdrowy do domu.
Choć dziki nie należą do drapieżników i nie atakują bez powodu, a z natury prowadzą nocny tryb życia to pamiętać należy, że w sytuacji, gdy poczują zagrożenie, mogą stać się agresywne i niebezpieczne. Aby nie wejść im w drogę, nie należy zapuszczać się w głąb lasu, gdzie zazwyczaj bytują takie zwierzęta, ale także w przypadku ich napotkania:
- nie dokarmiać,
- nie zbliżać się,
- nie próbować odstraszyć,
- nie prowokować,
- nie wykonywać gwałtownych ruchów,
- zachować spokój i powoli oddalić się w bezpieczne miejsce,
- pozostać w bezruchu i poczekać, aż same odejdą
- nie uciekać, gdyż takie zachowanie sprawia, że dzik zaczyna nas gonić.
Pamiętać należy również o tym, że ucieczka na drzewo nie jest najlepszym rozwiązaniem, gdyż może, podobnie jak w przypadku mieszkańca Żor, zakończyć się wielogodzinnym i wyczerpującym oczekiwaniem na wysokości na to, aż ktoś przyjdzie nam z pomocą.
(KWP w Katowicach / mw)