Sprzedawca spalił w kominku dopalacze, gdy policja próbowała wejść do sklepu
W jednym ze sklepów w Pabianicach, gdzie handlowano dopalaczami, sprzedawca widząc policjantów, którzy próbowali sforsować zamknięte drzwi do lokalu, rozpalił w kominku ogień i wrzucił do niego psychoaktywne substancje. To kolejny przypadek, gdy podczas policyjnej akcji zdesperowany sprzedawca palił w kominku dopalacze. Wcześniej do podobnego zdarzenia doszło w połowie sierpnia tego roku.
Funkcjonariusze Wydziału Kryminalnego pabianickiej komendy zajmujący się zwalczaniem handlu dopalaczami pojechali po raz kolejny do jednego z lokali w Pabianicach, gdzie sprzedawane były tego typu substancje. Przed sklepem zatrzymano 2 osoby, które chwilę wcześniej kupiły trzy torebki dopalaczy. Gdy policjanci próbowali wejść do zamkniętego jak twierdzą lokalu, sprzedawca rozpalił w kominku ogień i wrzucił do niego te psychoaktywne substancje. Z komina ulatniały się kłęby dymu, a specyficzny zapach palonych dopalaczy unosił się wokół sklepu. To kolejny przypadek, gdy podczas policyjnej akcji przy ul. Zielonej zdesperowany sprzedawca zamknięty w środku palił w kominku dopalacze. Wcześniej do podobnego zdarzenia doszło w połowie sierpnia tego roku.
Po wyważeniu drzwi profesjonalnym sprzętem, kryminalni początkowo nie mogli przeszukać pomieszczenia. W środku było duże zadymienie i panowała wysoka temperatura. Strażacy oddymili lokal i sprawdzili, czy policjanci mogą bezpiecznie działać. Po kilkudziesięciu minutach funkcjonariusze weszli do środka i dokładnie przeszukali pomieszczenie. W lokalu znaleźli kilka opakowań z substancjami nieznanego pochodzenia, na które nie było żadnej dokumentacji księgowej oraz niezarejestrowaną kasę fiskalną. O fakcie tym powiadomili pracowników urzędu skarbowego, którzy w związku z ujawnionymi na miejscu nieprawidłowościami wszczęli wobec 21-letniego sprzedawcy pochodzącego z Chorzowa procedurę skarbową. Wedle przepisów za czyn ten grozi kara grzywny. Niewykluczone również, że mężczyzna odpowie karnie za sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia innych osób, co zagrożone jest karą do 8 lat pozbawienia wolności.
Na miejscu pracowali również inspektorzy nadzoru budowlanego, celem podjęcia decyzji w sprawie przeznaczenia tego lokalu do prowadzenia działalności gospodarczej. Sprawa pozostaje nadal rozwojowa.
(KWP w Łodzi / mw)