Dzięki szybkiej reakcji policjantów nie doszło do tragedii
Nie wiadomo jak potoczyłby się los 8-letniego chłopca, gdyby nie szybka reakcja tarnogórskich policjantów. Stróże prawa na widok zataczającego się mężczyzny, który prowadził swojego małoletniego syna podjęli interwencję. Dziecko miało guza na głowie, było senne i wymiotowało. Ojciec, który się nim opiekował był kompletnie pijany. Policjanci wezwali pogotowie i chłopiec trafił pod opiekę lekarzy, a nieodpowiedzialny ojciec do policyjnej celi.
Policjanci wydziału ruchu drogowego zabezpieczali pochód z okazji corocznego święta miasta - "Gwarków", kiedy zauważyli mężczyznę prowadzącego małego chłopca. W pewnej chwili mężczyzna usiadł, a stojące przy nim dziecko zaczęło wymiotować. Ten widok zaniepokoił mundurowych i podjęli interwencję. Okazało się, że dziecko na głowie miało widocznego guza, a ojciec, który się nim opiekował, był kompletnie pijany.
Policjanci natychmiast zajęli się chłopcem i wezwali pogotowie ratunkowe. Po przebadaniu przez lekarzy dziecko trafiło do szpitala. Prawdopodobnie chłopiec wywrócił się z pijanym ojcem na chodnik. Stróże prawa zatrzymali nieodpowiedzialnego ojca, który trafił do policyjnej celi. Badanie trzeźwości wykazało w jego organizmie ponad 3 promile alkoholu.
Po wytrzeźwieniu 33-letni tarnogórzanin usłyszał zarzuty. Za narażenie swojego syna na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia, może spędzić w więzieniu nawet 5 lat. O zaistniałej sytuacji został już powiadomiony sąd rodzinny oraz kurator.
(KWP w Katowicach / mw)