Alarmujący telefon dla żartu
Telefoniczny rozmówca powiedział, że zdetonuje ładunek wybuchowy. Zostały uruchomione wszystkie procedury stosowane w takich sytuacjach. Specjalnie wyszkolony pies przeszukiwał pomieszczenia. Niczego nie znalazł. Okazało się, że autorem telefonu był 12-latek z Siedlec. Zrobił to tylko dla żartu.
Kilka dni temu oficer dyżurny komendy w Stargardzie Szczecińskim otrzymał informację o podłożeniu ładunku wybuchowego w jednym z domów. Mieszkająca tam kobieta poinformowała dyżurnego, że otrzymała telefoniczne ostrzeżenie o groźbie zdetonowania w jej mieszkaniu ładunku wybuchowego. Rozmówca powiedział że jeżeli w ciągu najbliższych 3 godzin nie otrzyma 20.000 złotych, zdetonuje ładunek wybuchowy, który został podłożony w jej mieszkaniu.
Natychmiast uruchomione zostały procedury stosowane w takich sytuacjach. Na nogi zostali postawieni strażacy, pogotowie ratunkowe, energetyczne i gazowe. Na miejsce skierowano policjantów z prewencji oraz patrol rozpoznania minersko-pirotechnicznego z przeszkolonym psem do wyszukiwania materiałów wybuchowych. Policjanci zabezpieczyli teren przyległy do budynku. W tym czasie policyjny pies przeszukiwał pomieszczenia znajdującej się w budynku. Na szczęście bomby nigdzie nie było. Alarm okazał się fałszywy. Już po kilku godzinach intensywnych działań policjanci wiedzieli, kto go wywołał.
Okazał się nim 12-latek z Siedlec (woj.mazowieckie). Zarówno on jak i jego rodzice zaskoczeni byli wizytą policjantów w mieszkaniu. Karol K. powiedział policjantom, że „dla kawału” zadzwonił pod losowo wybrany numer telefonu i poinformował o podłożonej bombie jednocześnie żądając pieniędzy. Nie znał kobiety z którą rozmawiał. Teraz za swoje bezmyślne zachowanie poniesie odpowiedzialność.