Przepłynął samotnie kajakiem z Przemyśla nad Bałtyk
Funkcjonariusz przemyskiej komendy - mł. asp. Bartosz Wardęga z Ogniwa Techniki Kryminalistycznej, urlop spędził samotnie w kajaku. Przepłynął w sumie 837 kilometrów, w trakcie których zmierzył się ze swoimi słabościami, sprawdził się, ale co najistotniejsze - spotkał się z wieloma pozytywnymi reakcjami, a także pomocą od ludzi, których spotkał na swojej drodze.
Zanim zrodził się w głowie Bartka pomysł z kajakiem, pierwotnie miał w palnie zdobycie góry Elbrus - najwyższego szczytu Kaukazu. Jednak dzięki namowom najbliższych, zrezygnował i wybrał samotny rejs.
Na pytanie co go do tego skłoniło odpowiada, że 12 czerwca obchodzona była 39 rocznica samotnego rejsu kapitana Henryka Jaskuły na „Darze Przemyśla”, ponadto nie tak dawno temu, samotny rejs dookoła ziemi zakończył Szymon Kuczyński. Od zawsze ciągnęło go do wody, dlatego 3 czerwca br. postanowił rozpocząć swoją przygodę z wodą - wodnymi drogami śródlądowymi.
W ciągu niespełna 14 dni przepłynął 837 kilometrów przy różnej pogodzie. Nieraz miewał bardzo ciężkie momenty, po których chciał zrezygnować. Codziennie wypływał około godz. 6.30 i płynął do godz. 19, przez większość trasy pokonywał codziennie po 60 - 70 km. W kajaku miał cały ekwipunek - namiot, śpiwór, jedzenie, telefon i powerbanki. Zdarzyło się tak, że wszystko co miał, łącznie z nim samym, wylądowało w wodzie i zmuszony był do postoju i wysuszenia ekwipunku.
Na swej drodze spotkał wielu ludzi, również na rzece, którzy mu pomagali i motywowali do dalszej drogi. Podróż uświadomiła mu, jak niewiele wiemy o dzikiej stronie Wisły i zwierzętach, które ją zamieszkują. Dopływając do ujścia Wisły, już na końcu swoje drogi, przez około 10 km, płynęła z nim foka. Jak mówi : „…najpiękniejszy odcinek Wisły to ten między Sandomierzem a Kazimierzem”. Płynąc w małym kajaku pokonał żywioł wody, wichury, burze i nie ma dość.
Bartek Wardęga to również jeden z założycieli i trenerów Przemyskich Niedźwiedzi, którzy grają w futbol amerykański.
mf