Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Pomaganie ludziom - to ważna część policyjnej służby

Data publikacji 23.07.2018

Najróżniejsze scenariusze pisane przez życie, nierzadko zaskakują policjantów, ale wyjście z takiej sytuacji i skuteczna pomoc osobom, które się w niej znalazły – dają ogromną satysfakcję. Pomaganie innym, to chyba najważniejsza część policyjnej służby.

Kiedy sytuacje życiowe zaskakują nas, nie zawsze pozytywnie, bardzo ważne jest wtedy, żeby mieć kogoś, kto wyciągnie do nas pomocną dłoń. Policjanci doskonale wiedzą, jak różne scenariusze pisze życie. Często stają się częścią tych historii. 

Policjant kolbuszowskiej jednostki, na wakacjach w Turcji, uratował małą dziewczynkę. Pływając w basenie, zauważył dmuchane koło ratunkowe, które unosiło się na wodzie. Obok koła nikogo nie było, co wzbudziło jego obawy. Zaczął się rozglądać i kilkanaście metrów dalej zauważył pod lustrem wody małe dziecko. Bez wahania podpłynął do dziewczynki i wyciągnął ją na brzeg, gdzie przybiegła jej matka. Dzięki szybkiej reakcji policjanta, dziewczynce nic się nie stało. 

Funkcjonariusze Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie, realizując czynności służbowe na terenie Przemyśla, zauważyli idącego środkiem ulicy chłopca. Zaniepokoiła ich jego reakcja na dźwięk klaksonu – zasłonił uszy i skulił się na środku jezdni. Wezwany na miejsce patrol przewiózł chłopca na komendę. Okazało się, że cierpiący na autyzm 10-latek, oddalił się z placu zabaw i po chwili zniknął z oczu mamie, która próbowała go dogonić. W upalny dzień przeszedł około 3 kilometry. Policjanci przekazali chłopca w ramiona matki. 

Przejeżdżający przez Trzebownisko policjanci zauważyli idącego chodnikiem małego chłopca. Był luty, a dziecko było lekko ubrane, przemoczone i zapłakane. Funkcjonariusze zaopiekowali się maluchem i rozpoczęli poszukiwania jego rodziców. Szybko ustalili, że jest to 2-letni chłopczyk, który mieszka około 300 metrów od miejsca, w którym go znaleźli. Okazało się, że oboje rodzice 2-latka byli pijani. 

Za udzieloną pomoc, rzeszowskim policjantom, serdecznie podziękował niepełnosprawny Krystian. W połowie marca, późnym wieczorem, wracał do domu po meczu siatkówki. Młody mężczyzna porusza się na wózku elektrycznym i zazwyczaj dociera nim do celu bez większych problemów, jednak wtedy nad Rzeszowem szalała śnieżyca. Wózek nie mógł przebić się przez śnieg. Krystian był zmuszony zjechać z chodnika na jezdnię. Nagle zauważył zatrzymujący się koło niego radiowóz. Policjanci zaproponowali pomoc. Przenieśli wózek do radiowozu, a Krystianowi pomogli do niego wsiąść i bezpiecznie przewieźli go do domu. 

Zaniepokojona pracownica PKC poinformowała przemyską Policję, że nie może skontaktować się ze swoją podopieczną, która mieszka sama i ze względu na wiek i stan zdrowia, nie opuszcza mieszkania. Policjanci pojechali pod wskazany adres, jednak na pukanie i wołanie nikt nie reagował. Nagle zobaczyli, jak w oknie poruszyła się firanka. Funkcjonariusze przeskoczyli ogrodzenie i weszli na posesję. Wszystkie drzwi kamienicy były zamknięte. Obeszli cały budynek i weszli do środka wypychając stare okno. Po wyważeniu drzwi na pierwszym piętrze, zauważyli leżącą na podłodze kobietę. Okazało się, że starsza pani leży tak od kilku dni. 

Dzielnicowy z komisariatu w Tuszowie Narodowym pomógł mężczyźnie, który mieszkał w nieogrzewanym domu. Policjant zaangażował w pomoc sąsiadów i rodzinę mężczyzny. Zorganizował opał, jedzenie i wodę. Skontaktował się także z Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Padwi Narodowej, informując o losie samotnie mieszkającego.

Policjanci muszą być także wyczuleni na dziwne zachowanie kierowców na drodze. Okazuje się bowiem, że nie zawsze jest ono spowodowane wypitym alkoholem. 
 
Uwagę krośnieńskich policjantów zwróciła kierująca oplem, która na skrzyżowaniu wykonała niedozwolony manewr zawracania. Okazało się, że na tylnym siedzeniu kobieta przewozi niemowlę, które ma trudności z oddychaniem, dziecko zakrztusiło się podczas posiłku. Policjanci bez chwili namysłu włączyli sygnały uprzywilejowane, pilotując opla do szpitala. Historia skończyła się szczęśliwie. Mała dziewczynka cała i zdrowa wróciła do domu. 

Do policjantów patrolujących Babicę podjechał kierowca forda prosząc o pomoc. W samochodzie wiózł swoją rodzącą żonę. Policjanci rozpoczęli eskortę forda w kierunku Rzeszowa. Powiadomione przez dyżurnego pogotowie wysłało naprzeciw karetkę, której załoga przejęła rodzącą kobietę na ul. Zwięczyckiej w Rzeszowie. 
   
W Rudnej Małej policjanci zauważyli jadące z dużą prędkością audi. Kierowca wyprzedzał inne samochody i dawał znaki światłami. Funkcjonariusze stwierdzili, że może potrzebować pomocy. Okazało się, że mężczyzna wiezie swoją żonę, która właśnie zaczęła rodzić. Policjanci natychmiast rozpoczęli pilotowanie audi. Po kilku minutach niezwykły konwój dotarł do szpitala, a 10 minut później na świat przyszła dziewczynka. 

Każdy policjant jest wyszkolony w udzielaniu pierwszej pomocy. Wielu funkcjonariuszy mogło się przekonać, jak bardzo przydatna jest ta umiejętność w codziennym życiu.

Łańcuccy policjanci zostali wezwani do nietypowej interwencji. Mężczyzna zgłosił, że w piwnicy, od dwóch dni, siedzi jego była dziewczyna. Kobieta była pod wyraźnym wpływem alkoholu. Policjanci postanowili przewieźć ją na izbę wytrzeźwień. Podczas transportu zasłabła w radiowozie i przestała oddychać. Policjanci wezwali służy medyczne i przystąpili do reanimacji. Już przytomną kobietę, karetka pogotowia zabrała do szpitala. 

Policjant z Rzeszowa, będąc na wolnym, zobaczył zamieszanie w kolekturze w Ropczycach. Gdy wszedł do środka okazało się, że jeden z klientów stracił przytomność. Policjant od razu rozpoczął reanimację. Gdy udzielał pierwszej pomocy, do kolektury przyjechał, skierowany tam przez dyżurnego, policjant z ropczyckiej jednostki. Funkcjonariusz zastąpił wyczerpanego kolegę i prowadził reanimację do przyjazdu karetki. 81-letniemu mężczyźnie przywrócono akcję serca i przewieziono go do szpitala. 

Do mieszkania policjantki z rzeszowskiej komendy zapukała sąsiadka, prosząc o pomoc. Jej współlokatorka od dłuższego czasu była w łazience i nie było z nią kontaktu. Funkcjonariuszka od razu weszła do mieszkania i łazienki. W wannie leżała nieprzytomna kobieta. Policjantka pootwierała okna i drzwi oraz wezwała pogotowie, następnie zaczęła udzielać pomocy kobiecie. Strażacy podali jej tlen. Mieszkanka Rzeszowa odzyskała świadomość i trafiła do szpitala. 

W Turzym Polu policjant zauważył dym wydobywający się z domu jego sąsiada. Od razu pobiegł w stronę płonącego budynku. Ogień odciął mu możliwość wejścia do środka. Obchodząc budynek, zauważył nieprzytomnego sąsiada leżącego na zewnątrz, przy jednym z okien. Odciągnął go od płonącego domu i wezwał służby ratownicze. Właściciel domu szybko odzyskał przytomność, a funkcjonariusz, który dodatkowo jest strażakiem ochotnikiem, pomagał w gaszeniu pożaru.  

Policjantem jest się zawsze i wiele przykładów pokazuje, że przysłowiowy „policyjny nos” działa 24 godziny na dobę. 

W Rogóżnie kierowca hondy stracił panowanie nad pojazdem, przeciął cztery pasy drogi i wjechał na przydrożne pole, gdzie dachował. Świadkiem zdarzenia był jadący na służbę policjant, który zauważył, jak trzech mężczyzn oddala się od hondy, zostawiając rannego kolegę leżącego przy rozbitym samochodzie. Policjant udzielił pomocy rannemu, po czym ruszył w pościg za uciekającymi. Mężczyzn zabrał kierujący mercedesem. Policjant pojechał za nimi i zatrzymał auto do kontroli. Gdy jeden z pasażerów wysiadł, mercedes ruszył i odjechał z piskiem opon. Funkcjonariusz obezwładnił agresywnego i pijanego mężczyznę. Pozostali zostali ustaleni i zatrzymani przez łańcuckich policjantów. 

Podejrzenia, jadącego do służby policjanta ze strzyżowskiej komendy, wzbudził mężczyzna, który trzymał dwie duże reklamówki i próbował ukryć się w przydrożnych zaroślach. Widząc policyjny patrol, funkcjonariusz zatrzymał kolegów i poprosił o pomoc. Policjanci wylegitymowali mężczyznę. Twierdził, że właśnie wraca z zakupów, ale szybko okazało się, że chwilę wcześniej włamał się do sklepu w Grodzisku. 

Policjanci nie są także obojętni na los zwierząt. Dyżurny kolbuszowskiej Policji skoordynował działania służb, by pomóc młodemu bocianowi, który połknął kawałek materiału, a pozostała część owinęła mu się wokół szyi. Strażacy wyciągnęli ptaka z gniazda, a weterynarz wyciągnął mu materiał z dzioba. Po wszystkim młody bocian trafił z powrotem do gniazda. 

Skowyt i piski psa, dochodzące z pobliskiego lasu, zaniepokoiły mieszkańca Połomi. Okazało się, że osuwająca się ziemia, uwięziła czworonoga w lisiej jamie. Policjanci i strażacy pomogli zwierzęciu wydostać się z pułapki. 

W Stalowej Woli policjanci, z pomocą innych służb, ocalili zranionego łabędzia. Ranny ptak trafił pod opiekę lekarza weterynarii. 

Policjanci pomagają także innym włączając się w wiele akcji charytatywnych. Spełniają marzenia chorych dzieci, oddają krew, biegną lub jadą w maratonach.

Policjant z łańcuckiej komendy dowiedział się o marzeniu ciężko chorego chłopczyka. 5-letni Dawid z Rakszawy chciał, choć przez chwilę, poczuć się jak prawdziwy policjant. To marzenie spełnili dzielnicowi. Dawidek, który ma już zabawkowy pistolet, kajdanki i odpowiednie umundurowanie, mógł z bliska przyjrzeć się pracy policjantów. W dalszym leczeniu i rehabilitacji będzie mu towarzyszył policyjny miś, którego otrzymał na pamiątkę. 

Ponad 60 litrów krwi zebrali podkarpaccy policjanci podczas akcji „SpoKREWnieni służbą”. Celem akcji była pomoc chorym i poszkodowanym w wypadkach drogowych , a także szerzenie idei ratowania życia ludzkiego. 

W ubiegłym roku policjanci i funkcjonariusze różnych służb mundurowych z całego kraju włączyli się w akcję „Kręcimy dla Marcina”. Sztafetę rowerową, której celem było zebranie środków na leczenie policjanta Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie, zmagającego się z ciężką chorobą nowotworową, zorganizowała grupa „MUNDUR NA ROWERZE”. W połowie czerwca tego roku mundurowi na rowerach kolejny raz ruszyli w trasę po całej Polsce. Ponad 6 tys. kilometrów przejechali, aby tym razem pomóc policjantowi i strażakowi z Łodzi.  

Mieleccy policjanci chętnie włączają się w biegi charytatywne. Pod koniec ubiegłego roku pobiegli by pomóc 12-letniemu chłopcu, który urodził się z zespołem Goldenhara. Drużyna policjantów z Mielca pobiegła także na dystansie 10 kilometrów na rzecz Hospicjum dla dzieci w Rzeszowie. 

Powrót na górę strony