Niełatwa rozmowa i pomoc dyżurnego
Opanowaniem i profesjonalizmem wykazał się dyżurny z Komendy Powiatowej Policji w Szamotułach. Jego rozmowa i działania dzielnicowych pomogły w odnalezieniu mężczyzny, który zasłabł w lesie i nie wiedział gdzie jest.
Policjanci w codziennej służbie natrafiają na różnego typu zgłoszenia. Niektóre dotyczą drobnych wykroczeń i często spotykanych interwencji, inne z kolei niebezpiecznych sytuacji, w których zagrożone może być czyjeś życie lub zdrowie. W tych drugich bardzo ważne jest, aby zarówno interweniujący policjanci, jak i dyżurni, potrafili wykazać się profesjonalizmem i przede wszystkim opanowaniem.
22 sierpnia br. w godzinach popołudniowych do dyżurnego Komendy Powiatowej Policji w Szamotułach zadzwoniła kobieta, która prosiła go o pomoc. Kobieta przekazała dyżurnemu, że próbowała kontaktować się telefonicznie z zięciem, który wykonuje prace gdzieś na terenie gminy Wronki, ale kontakt z nim jest strasznie utrudniony. Mężczyzna ma bełkotliwą mowę i mówi bardzo niewyraźnie, a kobieta nie wie co mu się stało. Kobieta nie miała pojęcia gdzie dokładnie znajduje się mężczyzna.
Dyżurny błyskawicznie poprosił kobietę o numer telefonu do mężczyzny i natychmiast do niego zadzwonił. Na szczęście mężczyzna zdołał odebrać telefon. Nie był jednak w stanie mówić wyraźnie. Jego mowa była niezrozumiała, więc nie łatwo było ustalić gdzie jest. Dyżurny dopytywał go o jakiekolwiek szczegóły, aby na miejsce wysłać pomoc. Nie wiadomo było co się stało, że mężczyzna był tak słaby. Dyżurny dowiedział się, że leży w lesie niedaleko Obelzanek. Po kolejnych pytaniach od dyżurnego, mężczyzna z trudem powiedział, że pracuje na budowie, i że są tam inne osoby, ale go nie widzą. Nie był w stanie wezwać pomocy.
Dyżurny cały czas utrzymywał kontakt telefoniczny z mężczyzną, a jednocześnie o bieżących ustaleniach informował swojego zastępcę oraz zadysponował na miejsce patrol dzielnicowych z Wronek. Zastępca dyżurnego w tym czasie wezwał już pogotowie ratunkowe. Dokładna lokalizacja mężczyzny nie była jeszcze znana, więc dzielnicowi szukali go po wskazówkach, które przekazał dyżurnemu. Biorąc pod uwagę słabnący głos mężczyzny, każda minuta mogła być ważna.
Po prawie 10 minutach trudnej rozmowy z poszkodowanym, dyżurny usłyszał w tle głosy innych osób. Byli to współpracownicy mężczyzny, którzy wreszcie zauważyli, że coś mu się stało. Po rozmowie z nimi dyżurny ustalił dokładniejsze miejsce, w które powinna dojechać pomoc. W trakcie tej rozmowy poszkodowany stracił przytomność. Po otrzymanej informacji o lokalizacji poszkodowanego dzielnicowi z Wronek dojechali na miejsce i udzielili mężczyźnie pomocy przedmedycznej oraz ułożyli go w bezpiecznej pozycji do czasu przybycia pogotowia ratunkowego.
Funkcjonariusze na bieżąco kontaktowali się z dyspozytorem pogotowia ratunkowego, aby nakierować ratowników we właściwe miejsce. W dotarciu na miejsce załogi Lotniczego Pogotowia Ratunkowego pomagali policjanci i strażacy. Okazało się, iż mężczyzna mógł doznać udaru słonecznego. Ratownicy docucili mężczyznę. 21-letni mieszkaniec Koła został więc przekazany w ręce załogi Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, które przetransportowało go do szpitala w celu wykonania szczegółowych badań.
(KWP w Poznaniu / kp)