2,44 promila u 12-latka po imprezie urodzinowej
Data publikacji 14.03.2008
Zamiast do szkoły poszli na wagary. Powód był niezwykle ważny – jeden z kolegów kończył właśnie 13 lat i należało to godnie uczcić. 12-letni chłopak przyniósł nawet pół litra wódki. I wypił wszystko sam. Lekarze przez dwie godziny ratowali mu życie.
Tymczasem w szkole, do której uczęszcza „gospodarz” imprezy, pani pedagog – zgodnie z wcześniejszą umową z rodzicami – sprawdziła listę obecności i telefonicznie powiadomiła matkę, że syn nie przyszedł na lekcje. Mama od razu wróciła do domu, ale drzwi zastała zamknięte. I choć z mieszkania dochodziły jakieś dziwne odgłosy, nikt jej nie otwierał. Obeszła więc blok dookoła i zobaczyła, że z jej balkonu na parterze najpierw lecą szkolne plecaki, a potem wyskakują dzieci. Wróciła do drzwi, jakiś chłopiec chwiejnym krokiem właśnie opuszczał mieszkanie. Zdołał przejść kilka ulic i… padł jak nieżywy. Ktoś to zauważył, wezwał pogotowie i 12-latek został szybko przetransportowany do szpitala na oddział dziecięcy. Lekarze zrobili mu płukane żołądka, dwoili się i troili, żeby odzyskał przytomność. Ocknął się dopiero po dwóch godzinach. Szybkie szpitalne badanie krwi wykazało u niego 2,44 promila alkoholu w organizmie. Teraz jego życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo.
Policja ustala wszelkie okoliczności tego wydarzenia, także to, skąd chłopak wziął alkohol. Z nim samym będzie można porozmawiać dopiero jak na dobre wytrzeźwieje.