Mówił, że jest policjantem, a był oszustem
Data publikacji 19.03.2008
Mówił, że jest policjantem CBŚ, obiecywał pomoc. Aby mieć lepsze rozpoznanie wprowadził się do domu kobiety na …kilka miesięcy. W tym czasie wyłudził od niej samochód, laptopa, telefon komórkowy, a od jej brata 5.000 złotych. Wpadł, gdy nie wrócił z "akcji", na którą rzekomo miał jechać i kobieta zgłosiła w komisariacie, że padła ofiarą oszusta. Marek S. nigdy nie był policjantem, ale za to wielokrotnie był notowany za oszustwa.
Jak wynika z policyjnych ustaleń, po kilku dniach mężczyzna pojawił się w jej domu w Komorowie i pozostał tam… kilka miesięcy. Cały czas korzystał z jej gościnności. Kobieta nawet nie przypuszczała, że może mieć do czynienia z oszustem. Mężczyzna wykorzystując sytuację, wyłudził od niej samochód i laptopa, nie dając jej w zamian żadnych pieniędzy. Był tak przekonywujący, że kobieta kupiła mu telefon komórkowy, a jej brat pożyczył dla niego w banku 5.000 złotych rzekomo na zakup samochodu dla siostry.
Oszustwo wyszło na jaw, gdy pewnego dnia spakował się i powiedział, że musi jechać na "policyjna akcję". Nigdy jednak z niej nie wrócił. Zabrał auto, laptopa, telefon i pożyczone pieniądze. Wtedy kobieta zorientowała się, że padła ofiarą naciągacza i sprawę szybko zgłosiła miejscowej Policji. Funkcjonariusze ustalili jego dane i wtedy stało się jasne, że 42-letni Marek S. nigdy nie był i nie jest policjantem, natomiast wielokrotnie był notowany za kradzieże i oszustwa. Został zatrzymany podczas kontroli przez policjantów oddziału prewencji Policji. Miał przy sobie przywłaszczony telefon. Mężczyzna usłyszał już zarzuty. Teraz podpisywał będzie listę osób dozorowanych.