Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Święty spokój za łapówkę

Data publikacji 20.03.2008

Dwaj "sprytni" kierowcy próbowali skorumpować świętokrzyskich stróżów prawa. Jeden by uniknąć kary za wykroczenie na drodze chciał wręczyć legitymującym go funkcjonariuszom 100 zł. Drugi natomiast, który jechał po alkoholu i trafił do policyjnej izby zatrzymań, zażądał rozmowy z komendantem komisariatu i za "polubowne załatwienie sprawy" wsunął pod akta 1000 zł łapówki. Teraz obaj kierowcy poniosą konsekwencje swojego zachowania.

Oba przypadki miały miejsce tego samego dnia, ale w oddalonych od siebie powiatach jędrzejowskim i staszowskim.

Patrol Policji z Szydłowa zatrzymał do kontroli drogowej 29-letniego mieszkańca Głogowa Małopolskiego, który kierując ciągnikiem siodłowym, wyprzedzał pojazdy w miejscu oznaczonym podwójną linią ciągłą. Za takie wykroczenie przewidziana jest taryfikatorem mandatowym, kara grzywny w wysokości 200 zł i 5 punktów karnych. Każdy, kto złamie przepisy ruchu drogowego odpowiada za popełnione wykroczenie. Dopuszczone są dwie formy: przyjęcie mandatu lub postępowanie przed sądem grodzkim. W przypadku odmowy przyjęcia mandatu, sprawa kierowana jest do sądu. Zatrzymany do kontroli mężczyzna znalazł "trzecie rozwiązanie", wyjął z kieszeni 100 zł i z uśmiechem wręczył funkcjonariuszowi. Potem już nie było mu do śmiechu, bo prosto z drogi trafił do izby zatrzymań z zarzutem korupcji. Chciał uniknąć kary za wykroczenie, teraz odpowie również za przestępstwo.

Równie "pomysłowy" okazał się mieszkaniec miejscowości Przełaj. 46-latek został zatrzymany do rutynowej kontroli przez sędziszowskich policjantów. Okazało się, że jest nietrzeźwy, wydmuchał ponad 0,5 promila alkoholu. Funkcjonariusze zatrzymali za pokwitowaniem jego prawo jazdy, a on sam na „rozliczenie” musiał poczekać do wytrzeźwienia. Noc miał najwyraźniej pełną rozmyślań, bo kiedy rano stawił się na komisariacie, chciał rozmawiać wyłącznie z komendantem. Komendant, mimo natłoku pracy, zdecydował się poświęcić mu swoją uwagę. Ten, bez zbędnych wstępów, wyjął z kieszeni marynarki zwitek banknotów, wsunął je pod leżące na stole dokumenty sprawy i zaproponował szefowi komisariatu "polubowne załatwienie" sprawy. Tysiąc złotych w zamian za zniszczenie dokumentacji i zwrot prawa jazdy. Przeliczył się jednak, sądząc, że uda mu się uniknąć odpowiedzialności. Trafił do aresztu. Odpowie przed sądem za przestępstwo korupcji, kierowanie w stanie nietrzeźwości, a prawo jazdy nie będzie mu potrzebne przez kilka następnych lat.
Powrót na górę strony