Razem można więcej – policjanci, strażacy, ratownicy, sąsiedzi na ratunek desperatowi
W poniedziałkowy wieczór (8 lipca) dyżurny międzyrzeckiej Policji otrzymał zgłoszenie o mężczyźnie, który chce popełnić samobójstwo. Wezwani na miejsce policjanci rozpoczęli negocjacje z desperatem. Wspomagali ich strażacy, ratownicy medyczni oraz mieszkańcy kamienicy. Profesjonalne działania służb i dobra współpraca z mieszkańcami kamienicy doprowadziła do szczęśliwego zakończenia. Mężczyzna zszedł z dachu i trafił pod opiekę lekarzy.
W policyjnej służbie nie ma schematów, każdy dzień jest inny, niepowtarzalny i wyjątkowy. Służba w tej formacji wymaga wiele poświęceń, ale daje również ogromną satysfakcję z niesienia pomocy potrzebującym szczególnie, gdy uda się uratować największą wartość, jaką jest ludzkie życie.
Tak właśnie było w poniedziałkowy wieczór (8 lipca), kiedy policjanci zostali wezwani do jednej z kamienic, gdzie według zgłoszenia mężczyzna chciał popełnić samobójstwo. Pierwsi na miejsce dojechali policjanci z Zespołu Patrolowo-Interwencyjnego. Oni byli „oczami” dyżurnego, któremu mieli przekazać jak najwięcej informacji, po to by on mógł koordynować działaniami i w razie potrzeby powiadomił odpowiednie służby oraz skierował dodatkowych policjantów. W tej sytuacji konieczna była pomoc negocjatorów policyjnych, ponieważ na wysokości drugiego piętra kamienicy, stał mężczyzna z zakrwawionymi rękoma, który twierdził, że nie ma po co żyć. Na miejsce skierowany został również patrol drogówki z naczelnikiem komisarzem Piotrem Szczepanikiem. To właśnie on podjął próby rozmowy z mężczyzną i próbował go nakłonić do zejścia z dachu. Ważna w tej sytuacja była również koordynacja służb. Na miejscu byli już strażacy, którzy rozłożyli specjalną poduszkę powietrzną, która miała zamortyzować ewentualny upadek i ratownicy medyczni, którzy przygotowani byli na udzielenie pomocy. Do akcji przyłączyli się sąsiedzi mężczyzny, którzy podpowiadali, którędy można podejść do desperata, doskonale znali rozkład budynku, chcieli pomóc. Negocjacje trwały kilkadziesiąt minut. Mężczyzna bez przerwy wchodził przez okno do mieszkania, po czym wychodził z powrotem na dach, nie dając się przy tym zbliżyć do siebie. W pewnym momencie dał się przekonać, aby wejść na klatkę schodową. Wtedy trafił pod opiekę lekarzy i został przetransportowany do szpitala.
Źródło: aspirant Justyna Łętowska
Komenda Powiatowa Policji w Międzyrzeczu