Nie poddali się - stawką było ludzkie życie
Wspominając wczorajszą (22 lipca) służbę mówią, że wszystko odbyło się błyskawicznie. Zapamiętali jedynie pędzący na miejsce zgłoszenia radiowóz, stanowczą decyzję o wyważeniu drzwi i poczucie, że muszą walczyć do końca. Stawka była wysoka: chodziło o ludzkie życie. Pszczyńscy policjanci, którzy uratowali niedoszłego samobójcę, nie poddali się ani na sekundę. Reanimowali 37-latka tak długo, aż zaczął samodzielnie oddychać. Aktualnie mężczyzna jest pod opieką lekarzy, a pytani o tę akcję mundurowi odpowiadają, że każdy by tak postąpił na ich miejscu.
Służba zobowiązuje. Takiemu wyzwaniu musieli wczoraj sprostać policjanci z pszczyńskiej patrolówki. Tuż po tym, jak dyżurny jednostki przekazał im informację, że muszą pilnie jechać do oddalonej o prawie 15 kilometrów sąsiedniej gminy, włączyli sygnały i ruszyli. Jak wspominają, jechali bardzo szybko. Wiedzieli, że liczy się czas. Na miejscu zastali osoby, które próbowały dostać się przez okno do znajdującego się na piętrze pokoju. Widząc, że starania te na nic się nie zdadzą, mundurowi poprosili o łom. Wbiegli na górę i w ułamku sekundy wyważyli drzwi. W środku zastali nieprzytomnego mężczyznę. Nie oddychał i jego tętno również nie było wyczuwalne. Nie marnowali więc czasu. Odcięli sznur, na którym wisiał mężczyzna i przystąpili do uciskania jego klatki piersiowej. Policjanci nie pamiętają, jak długo to trwało. Pamiętają za to moment, kiedy udało im się przywrócić funkcje życiowe niedoszłego samobójcy. Aktualnie mężczyzna znajduje się pod opieką specjalistów.
To zdarzenie pokazuje, że należy być czujnym i wrażliwym na sygnały najbliższych. Przed zamiarem targnięcia się na swoje życie, 37-latek kontaktował się bowiem telefonicznie ze swoją znajomą, i to ona poinformowała o wszystkim odpowiednie służby, ratując w ten sposób życie swojego kolegi.
(KWP w Katowicach/ js)