Kobieta z podejrzeniem zawału serca pilotowana przez policyjny radiowóz
Policjanci ze Stoczka Łukowskiego pilotowali samochód, w którym była przewożona kobieta wymagająca pilnej interwencji lekarskiej. Samochodem kierował jej mąż, który „wyjechał na spotkanie” wezwanej karetce pogotowia. Liczyła się każda minuta. Dzięki policyjnej eskorcie kobieta szybciej trafiła w ręce lekarzy.
Wczoraj przed południem dzielnicowy asp. szt. Andrzej Ostrowski i „dochodzeniowiec” asp. szt. Wojciech Bogusz z Komisariatu Policji w Stoczku Łukowskim wyjechali radiowozem w kierunku gminy Stanin. W trakcie jazdy z bardzo dużą prędkością dojechał do nich samochód osobowy, którego kierujący dawał im sygnały światłami drogowymi. Funkcjonariusze zatrzymali się i dowiedzieli się wówczas od kierowcy osobówki, że wiezie on swoim autem żonę, która wymaga pilnej interwencji lekarskiej. Mężczyzna mówił, że 31-latka ma duszności i silne bóle w klatce piersiowej, że mogą to być objawy zawału serca. Mężczyzna powiedział też policjantom, że wezwał karetkę pogotowia, jednak chcąc przyśpieszyć interwencję lekarską „wyjechał jej naprzeciw”.
Policjanci włączyli sygnały uprzywilejowania radiowozu i ruszyli w kierunku Łukowa. Bezpośrednio za nimi jechał „pilotowany” samochód, z 31-latką. Po przejechaniu ponad 15 km policjanci zauważyli jadącą z przeciwka karetkę pogotowia. Zatrzymując się dali znak kierowcy karetki i poinformowali o wymagającej interwencji lekarskiej kobiecie, znajdującej się w osobówce. Personel karetki zajął się 31-latką. Przewieziono ją do szpitala, gdzie udzielono jej specjalistycznej pomocy.
(KWP w Lublinie/js)