Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Kolejne zarzuty dla zatrzymaych za napady na jubilerów

Data publikacji 12.05.2006

Zatrzymani do napadu na jubilera w Skierniewicach, dokonali najprawdopodobniej kilkanaście podobnych w całym kraju. Policjanci ustalili kolejne napady, w których brali udział 38-latek i 29-latek zatrzymani w styczniu i lutym 2006r.

Do zdarzenia doszło 18 grudnia w Skierniewicach. W godzinach przedpołudniowych do sklepu jubilerskiego weszło dwóch agresywnych mężczyzn. Grożąc bronią obezwładnili pracownicę, a następnie skradli pieniądze i biżuterię o wartości ponad 185.000 złotych. Odjechali zieloną alfa romeo. Natychmiast sporządzono portrety pamięciowe napastników. W działania włączyli się policjanci z Wydziału Kryminalnego KWP w Łodzi. Ustalono, że bandyci odjechali w kierunku Warszawy. Po analizie zapisu fotoradarów zainstalowanych na tej trasie namierzono podejrzany samochód, a w nim dwóch odpowiadających rysopisom mężczyzn. Okazało się, że właścicielką alfy jest 27 letnia mieszkanka Warszawy, która nie posiada prawa jazdy. Kryminalni pojawili się u niej z niezapowiedzianą wizytą. Nie potrafiła sensownie wytłumaczyć posiadania samochodu, z którego sama osobiście nie może korzystać. Funkcjonariusze zwrócili jednak uwagę na jej telefon komórkowy. Jako tapetę zainstalowane miała zdjęcie mężczyzny z małym dzieckiem na rękach. Okazało się, że to jej konkubent - 38-letni Dariusz M.

Po sprawdzeniu danych, policjanci potwierdzili, że jest to mężczyzna podejrzewany o udział w napadzie na skierniewickiego jubilera. Był on już wcześniej notowany w kartotekach policyjnych jako szczególnie niebezpieczny bandyta niewahający się użyć broni palnej, członek zbrojnego ramienia grupy pruszkowskiej. Od trzech lat poszukiwano go za zastrzelenie w Warszawie członka zorganizowanej grupy przestępczej z Pruszkowa, której to dowodził "Masa".

Komendant Wojewódzki Policji w Łodzi powołał specjalną grupę pościgową, która tropiła uciekiniera. Potwierdzały się sygnały o jego pobycie na południu Polski. Działania utrudniał fakt, że bandyta posługiwał się fałszywymi dokumentami i bardzo często zmieniał miejsca ukrywania się. Ostatnia informacja naprowadziła poszukiwania na Zakopane i okolice, gdzie zaprzyjaźnił się z mieszkanką Rabki. Na tym etapie łódzcy policjanci współpracowali już z funkcjonariuszami Wydziału Kryminalnego KWP w Krakowie - ci zatrzymali go na jednej z ulic Rabki. Planował już ucieczkę za granicę na sfałszowany paszport. 22 lutego 2006 policjanci zatrzymali jego wspólnika. Ślady prowadziły w okolice Pruszkowa. Grupa pościgowa złożona z funkcjonariuszy ze Skierniewic i Łodzi zorganizowała tam zasadzkę, w którą wpadł 29-letni mieszkaniec Komorowa, notowany wcześniej za drobne przestępstwa kryminalne. W pomieszczeniach znaleziono broń palną, atrapę pistoletu oraz sprzęt TV w postaci m.in. 32 calowego telewizora i kina domowego kupionego przez bandytów zaraz po napadzie - prawdopodobnie za skradzioną jubilerowi biżuterię i pieniądze.

Po tych zatrzymaniach policjanci zaczęli analizować inne napady w województwie łódzkim. Okazało się, że ci sami sprawcy dokonali jeszcze dwóch napadów na jubilera w Łodzi przy al. Kościuszki. 22 marca 2006 r. około południa 38-latek wszedł do sklepu obezwładnił pracownice i próbował okraść sklep. Kiedy pracownica nie dawała za wygraną zaczął ją bić pistoletem po głowie, z którego wypadł magazynek. Kobieta kopnęła go pod ladę sklepową. Kolejna klientka, która weszła do sklepu i zauważyła napastnika spłoszyła go i mężczyzna wybiegł ze sklepu bez łupu. 25 maja 2005 r. obaj mężczyźni przyjechali z Warszawy, aby skuteczniej obrabować ten sam sklep. Weszli wspólnie i tym razem 29-latek napadł na pracownicę. Przechodnie z zewnątrz zorientowali się, że doszło do napadu i zainterweniowali. Sprawcy ponownie zaczęli uciekać bez precjozów. Starszego z napastników gonił jeszcze kilkaset metrów przechodzień, ale po tym jak inny mężczyzna krzyknął do niego, że uciekinier ma przy sobie broń zrezygnował z pościgu. Sprawcy znowu uciekli.

Policjanci zabezpieczyli ślady z obu łódzkich napadów i szukali nieznanych sprawców. Kiedy podczas zatrzymań w Komorowie koło Warszawy u 29 latka podejrzewanego o napad na jubilera w Skierniewicach policjanci znaleźli broń bez magazynka, zaczęli łączyć fakty. Zwłaszcza, że broń była nietypowa (hiszpańska Bersa). Po badaniach balistycznych okazało się, że znaleziony pod ladą magazynek, który kopnęła pracownica w łódzkim sklepie również pochodził od nietypowej broni. Policjanci zorganizowali okazania sprawców wszystkim pokrzywdzonym w napadach i ze Skierniewic oraz poszkodowanym pracownicom z łódzkiego sklepów. Ci bezbłędnie rozpoznali sprawców. Obaj odpowiedzą za napady z bronią w ręku, za które grozi im do 15 lat pozbawienia wolności. Są znani organom ścigania. Starszy za kradzieże, rozboje, młodszy za drobne kradzieże. Odsiadywali już wyroki sądowe w zakładach karnych. Policjanci sprawdzają również napady w województwie mazowieckim oraz w okolicach Lublina. Policjanci ustalają również paserów, którzy przyjmowali od nich złote precjoza po napadach.

Powrót na górę strony