Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Ratowali staruszkę przed synem

Data publikacji 12.04.2008

Żeby wejść do środka, policjanci z pomocą strażaków musieli wyważyć drzwi do mieszkania. W środku zastali skuloną na łóżku staruszkę. Pijany syn krył się po kątach. „Nareszcie przyszła pomoc dla mamy” - odetchnęła córka 92-letniej kobiety, a sąsiedzi długo w nocy dzwonili do dyżurnego i dziękowali za zdecydowaną interwencję.

Była godzina 20.00, kiedy dyżurny KMP w Płocku odebrał telefon. Męski głos poinformował, że w mieszkaniu obok jest awantura, syn znęca się nad matką-staruszką. Na miejsce natychmiast skierowano najbliższe patrol, ale nikt policjantom nie otworzył drzwi. Nie słychać było żadnych hałasów, ani krzyków, więc odstąpili od interwencji. Ale niedługo potem był kolejny telefon, tym razem kobieta mówiła, że awantura trwa w najlepsze, a sąsiadka jest bardzo leciwą osobą. Policjanci znowu postanowili to sprawdzić.

Jednak sytuacja się powtórzyła. Cisza i zamknięte drzwi. Zaniepokojony dyżurny polecił, by drzwi wyważyć. Ponieważ potężne zamki nie puszczały, wezwano więc na pomoc strażaków z odpowiednim sprzętem. Udało się wejść do środka. Tam funkcjonariusze zobaczyli niechlujne łóżko, w którym leżała drobniutka, wychudzona stara kobieta. Wydawało się, że jest w lokalu sama. Okazało się jednak, że jej 48-letni syn próbował ukryć się przed policjantami w innym pomieszczeniu. Wyraźnie czuć było od niego alkohol. Nie zgodził się jednak na badanie alkotestem, dlatego został odwieziony na badanie krwi, a potem trafił do policyjnej izby zatrzymań. Wezwano też karetkę pogotowia, żeby lekarz zbadał kobietę. Starsza pani nie zgodziła się na odwiezienie do szpitala, a lekarz orzekł, że jej stan nie zagraża życiu.

Dyżurni ustalili, gdzie mieszka pozostała rodzina kobiety; drugi syn i córka szybko pojawili się w domu matki. Do opieki nad nią zobowiązał się syn, mieszka w sąsiednim bloku.

Jak wynika z relacji bliskich kobiety, ona i brat od dawna wiedzieli, że matce dzieje się krzywda, ale byli bezradni. Oboje mieli klucze do jej mieszkania, ale brat nigdy ich nie wpuszczał. Kiedy siostra przekręcała klucz w zamku, on szybko zamykał zamki od wewnątrz. Próbowała szukać pomocy w różnych instytucjach, ale bez efektu. Kiedy mieszkanie matki odwiedził dzielnicowy, też zastał zamknięte drzwi, za którymi panowała cisza.

W dodatku matka staruszka podobno zawsze prosiła, żeby nic nie robić, nie chciała, żeby syn-dręczyciel trafił do więzienia. Tym razem zdecydowana interwencja policjantów spotkała się nie tylko z wdzięcznością dzieci 92-letniej kobiety, ale i z wielkim zadowoleniem jej sąsiadów. Bardzo chwalili policyjne działanie, a dyżurny odebrał nawet kilka telefonów z podziękowaniami dla policjantów, którzy pospieszyli staruszce na pomoc.

Powrót na górę strony