Rzeszów: Szturm na autobus z zakładnikami
Dochodzi godzina 10.30. Do restauracji w zajeździe Dymarka w Dąbrówkach pod Łańcutem wbiega przerażony człowiek. - Uciekłem z porwanego autobusu, on stoi tu, za budynkeim! - mówi pracownikom. Jego relacja brzmi wręcz niewiarygodnie. W wycieczkowym autokarze są uzbrojeni bandyci. Kilkunastu pasażerów wzięli jako zakładników. Są brutalni, grożą. Personel zajazdu powiadamia policję.
Dyżurny łańcuckiej komendy uruchamia stosowną procedurę, powiadamia służby ratunkowe, zabezpiecza rejon zajazdu. Komendant Powiatowy Policji w Łańcucie staje na czele sztabu kryzysowego. Na miejsce sukcesywnie przybywają policjanci z pionu antyterrorystycznego, z Oddziału Prewencji Policji, a także funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego.
Policja nawiązuje kontakt z terrorystami, pojawiają się żądania. Napastnicy chcą pieniądze i dwa samochody, grożą, że niespełnienie żądań skutkować będzie śmiercią zakładników. Kluczowa rola spoczywa teraz na policyjnych negocjatorach. Dzięki ich profesjonalizmowi terroryści wypuszczają trzech zakładników. Równolegle przygotowywany jest wariant siłowego rozwiązania kryzysu.
O godzinie 14.30 pododdział antyterrorystyczny rozpoczyna szturm na opanowany przez terrorystów autobus. Błyskawiczna akcja kończy się uwolnieniem pasażerów, terroryści zostają obezwładnieni. Neutralizacją ładunków wybuchowych, których użyli do zaminowania autobusu, zajmują się policyjni pirotechnicy.
Powyższa relacja jest zapisem ćwiczeń, które dziś odbyły się w Dąbrówkach pod Łańcutem.