W „dziupli” na Wilanowie rozbierali skradziony samochód
Zarzuty paserstwa Toyoty RAV4 usłyszeli dwaj obywatele Gruzji, którzy zostali zatrzymani przez policjantów stołecznego Wydziału do Walki z Przestępczością Samochodową. Mężczyźni w wieku 31 i 28 lat decyzją sądu na 3 miesiące trafili do aresztu. Paserstwo zagrożone jest karą do 5 lat pozbawienia wolności.
Funkcjonariusze Wydziału do Walki z Przestępczością Samochodową Komendy Stołecznej Policji ustalili, że na jednej z posesji na warszawskim Wilanowie może znajdować się kradziony samochód. W związku z tą informacją udali się na miejsce i potwierdzili swoje ustalenia. W garażu mieszczącym się na posesji stała częściowo już zdemontowana i pozbawiona pól numerycznych Toyota RAV4.
Po dokładnych sprawdzeniach w policyjnych systemach informatycznych okazało się, że samochód został skradziony w połowie maja w Wejherowie. Policjanci po rozmowie z mężczyznami, którzy zajmowali się demontażem toyoty ustalili, że pojazd trafił do nich kilkanaście dni temu. Został przywieziony przez obywateli Gruzji, którzy twierdzili, że wypowiedziano im umowę demontażu pojazdu w innym miejscu i zlecili rozbiórkę samochodu na części.
Te informacje zaprowadziły funkcjonariuszy do miejscowości Czarnów, gdzie pod jednym z adresów zatrzymali dwóch obywateli Gruzji. Po przesłuchaniu mężczyźni usłyszeli zarzuty paserstwa i obaj decyzją sądu trafili do tymczasowego aresztu na 3 miesiące. Grozi im kara do 5 lat pozbawienia wolności.
Zabezpieczona, częściowo zdemontowana toyota trafiła na policyjny parking.
(KSP / kp)