Pech – kradzione auto ukryli u właściciela
Data publikacji 20.05.2008
Totalną klapą zakończyły się przestępcze plany dwóch 19–latków z Lubrzy. Początkiem tej historii była kradzież akumulatora z "malucha". Następnie zrodził się plan kradzieży tego samochodu. Fortuna jednak odwróciła się od "śmiałków", kiedy po 5 kilometrach pchania skradzionego samochodu, "mały fiat" trafił na pewien parking przyzakładowy… Los jednak chciał, że w zakładzie tym pracował właściciel skradzionego malucha. Teraz złodziejom grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.
Po dwóch godzinach policjanci otrzymali informację o odnalezieniu pojazdu na parkingu przyzakładowym we wsi Lubrza. Z samochodu zniknęły jednak tablice rejestracyjne, sprzęt wędkarski oraz akumulator.
Jeszcze tego samego dnia prudniccy policjanci ustalili dwójkę 19-latków podejrzanych o tą kradzież. Okazało się, że 19-letni mieszkańcy Lubrzy najpierw ukradli akumulator z „malucha”. W trakcie przemarszu z akumulatorem spłoszeni przez ochroniarzy, porzucili go w krzakach przy drodze. Wpadli więc na pomysł, aby ukraść cały samochód. Niedługo potem wrócili więc na ul. Skowrońskiego i ukradli fiata 126p. Tego samego, z którego wcześniej wymontowali akumulator.
Policjanci ustalili, że 19-latkowie najpierw wypchnęli samochód z parkingu, a następnie, pchali go przez około 5 kilometrów. Po drodze wyrzucili z niego sprzęt wędkarski. Na koniec pozostawili auto na przyzakładowym parkingu we wsi Lubrza. Tam planowali rozebranie samochodu i sprzedanie jego części na złom.
Wkrótce okazało się, że w firmie, przy której mieścił się parking pracuje właściciel fiata 126p, a jego samochód na parkingu zauważyli koledzy z pracy.
W trakcie przeszukania w miejscach zamieszkania podejrzanych policjanci zabezpieczyli kilka ram rowerowych oraz rower. Według oceny śledczych również te przedmioty mogą pochodzić z kradzieży.
Mężczyznom grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.