Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Śnieżny patrol

Data publikacji 19.02.2022

Nie jest żadną nowością, że Policja każdej zimy prowadzi programy poprawiające bezpieczeństwo narciarzy i snowboardzistów na stokach. Najbardziej znaną ogólnopolską akcją informacyjno-edukacyjną jest „Kręci mnie bezpieczeństwo na stoku”. Sprawdziliśmy, jak realizacja tego programu wygląda w praktyce.

Komenda Miejska Policji w Jeleniej Górze ma 14 policjantów przeszkolonych do pełnienia patroli narciarskich. Każdy z nich musiał wyrazić chęć pełnienia takich służb, bo są to zadania poza standardowymi obowiązkami etatowymi.

– Komenda, która ma w swoim rejonie stoki narciarskie, organizuje szkolenia dla policjantów chcących uczestniczyć w takiej służbie – mówi koordynator patroli narciarskich z KWP we Wrocławiu st. asp. Barbara Sęk. – Prowadzą je policyjni instruktorzy posiadający certyfikat PZN.

Dzięki porozumieniu między Komendą Główną Policji a Polskim Związkiem Narciarskim grupa policjantów zdobyła uprawnienia instruktora PZN, by później prowadzić szkolenia w jednostkach. Koordynator z KWP uczestniczy w tych szkoleniach, by poznać potrzeby policjantów i starać się je realizować.

Jednym z instruktorów jest asp. szt. Dariusz Gutowski z KMP w Jeleniej Górze: – Zanim policjant będzie pełnił służbę na stoku, sprawdzam jego umiejętności jazdy na nartach oraz znajomość dekalogu FIS, czyli podstawowych reguł zachowania dla narciarzy i snowboardzistów. Musi umieć czytać oznakowanie na trasach i poznać regulamin obowiązujący na konkretnym stoku.

W takiej służbie przydają się też umiejętności z zakresu ratownictwa, dlatego wszyscy członkowie patroli narciarskich z jeleniogórskiej komendy przeszli kurs kwalifikowanej pierwszej pomocy.

– Na jednym z ostatnich patroli pomagaliśmy dziewczynce, która podczas jazdy na nartach złamała nogę – opowiada mł. asp. Beata Sosulska-Baran z KMP w Jeleniej Górze. – Pomogliśmy jej, udzielając pierwszej pomocy, wezwaliśmy ratowników i asystowaliśmy w zwiezieniu dziecka ze stoku.

Policjanci na stokach

Są potrzebni najbardziej wtedy, gdy wzmaga się ruch turystów. Trzeba go przewidzieć i z odpowiednim wyprzedzeniem zaplanować grafik narciarskich patroli policyjnych.

– Słucham doniesień, analizuję liczbę zdarzeń, obserwuję obraz z kamer zamontowanych na stokach, sprawdzając warunki narciarskie, pytam zarządców zjazdów, a także korzystam ze swojego doświadczenia – wyjaśnia mł. asp. Beata Sosulska-Baran. – Na tej podstawie kalkuluję potrzeby i uczestniczę w planowaniu służb na stokach, pamiętając o tym, że wyznaczeni policjanci mają też swoje podstawowe obowiązki, a patrol narciarski jest dodatkowym zadaniem.

Ważne jest nie tylko kiedy, ale też ile patroli powinno się pojawić na stoku i w jakiej części dnia. Najczęściej są to dwuosobowe zespoły przebywające na stoku cztery godziny, ale bywa też inaczej. Trzeba być elastycznym i zdarza się, że jeden zespół jest przed południem, a drugi po południu. Gdy potrzeba większej liczby policjantów, pomagają patrole z Kamiennej Góry i Złotoryi. Czasem policjanci są wspomagani przez strażników Karkonoskiego Parku Narodowego. Wtedy patrol składa się z jednego policjanta i jednego strażnika.

– Trasy narciarskie często przebiegają przez teren parku narodowego – tłumaczy st. strażnik Straży KPN Marek Gąsior. – Reagujemy na wykroczenia, takie jak wjazd pojazdem na teren parku lub puszczanie psa luzem. Często ludzie sami podchodzą i pytają, co im wolno robić, a czego powinni się wystrzegać na terenie parku.

– Tak jak policjantom, nam również chodzi o profilaktykę i edukowanie turystów – dodaje st. strażnik Straży KPN Łukasz Podkański.

Patrole mieszane organizuje się też w ramach unijnego projektu „Bezpieczne pogranicze” wraz z policją czeską. Pierwszy tegoroczny polsko-czeski patrol narciarski odbył się 6 stycznia. Policjanci z Jeleniej Góry i z Liberca wspólnie patrolowali stok Winterpol w Karpaczu. Policjanci z obydwu krajów pojawiają się w rejonach wypoczynkowych, targowiskach i szlakach głównie w czasie wzmożonego ruchu turystów.

– Warto wspomnieć także o zakładce w aplikacji Moja Komenda na smartfony – uzupełnia st. asp. Barbara Sęk. – Znajdziemy tam informacje o tym, kiedy i gdzie można spotkać funkcjonariuszy patrolu narciarskiego.

Patrol narciarski

Zaczyna się podobnie jak każdy inny. Pobranie broni, sprzętu i odprawa u komendanta lub dyżurnego jednostki. Różnice można zauważyć w stroju (bo policjanci są w kombinezonach narciarskich) i w stawianych zadaniach, które są realizowane głównie na stokach. Interwencje w miejscowościach wypoczynkowych obsłuży patrolówka z komisariatów.

Po odprawie policjanci wsiadają do radiowozu i ruszają do Karpacza. Elektryczny hyundai kona umożliwia im swobodne poruszanie się po wzniesieniach dzięki wysokiemu momentowi obrotowemu i silnikowi o mocy 200 KM. Jest też ekologiczny.

Towarzyszyliśmy w takiej służbie mł. asp. Beacie Sosulskiej-Baran i asp. szt. Dariuszowi Gutowskiemu, których wspomagali strażnicy KPN.

– Po dotarciu na stok idziemy do zarządcy i pytamy o sytuację – mówi mł. asp. Sosulska-Baran. – Potem zaglądamy do ratowników, bo często też mają ważne informacje, np. czy były jakieś zdarzenia wymagające uwagi policjantów.

Zanim funkcjonariusze pobiorą karnet umożliwiający im wjazd wyciągiem na górę, przebywają trochę czasu w pobliżu wyciągu. Jak mówią, dobrze, gdy są widoczni. To działa prewencyjnie, ale ma też inne znaczenie. Ludzie tłoczą się przy kasach, w kolejce do wyciągu albo przy punktach gastronomicznych. Wtedy nie zwracają większej uwagi na sprzęt narciarski i często zostawiają go bez opieki. To gratka dla amatorów cudzej własności. Jednak od kiedy policyjne patrole narciarskie są na stokach, liczba kradzieży znacznie się zmniejszyła i narciarze bardziej się pilnują.

Po chwili patrol ustawia się w kolejce do wyciągu krzesełkowego.

– Dla nas jest ważne, aby być wśród ludzi. Kolejka do wyciągu jest miejscem, gdzie rozdrażnienie, brak cierpliwości potrafią wziąć górę – opowiada policjantka. – Ale już sama nasza obecność studzi emocje. Do tego często ludzie pytają o warunki zjazdu, o przepisy czy zasady na stoku.

Początek trasy jest dla wielu początkiem ekscytującego zjazdu. Aby tak było, patrol zwraca uwagę na osoby nieradzące sobie z nartami, pomaga, gdy początkujący się przewróci, bo to również zagrożenie, jeśli ktoś szybciej zjeżdżający mógłby wpaść na leżącego. Czasami trzeba zatrzymywać jadących zbyt brawurowo lub zwyczajnie nietrzeźwych i nakazać im zejście ze stoku. Albo powstrzymywać wchodzących na trasę pieszo lub przypomnieć o respektowaniu zasad przeciwdziałających COVID-19. Przede wszystkim jednak policjanci pomagają.

– 10-letni chłopiec przejechał stację, na której miał się spotkać z rodzicami, i się zgubił – wspomina mł. asp. Beata Sosulska-Baran. – Specjalnie na nas czekał, by poprosić o pomoc, bo – jak powiedział – miał do nas większą śmiałość.

Policjanci z KP w Karpaczu są również zadowoleni z policyjnych patroli na stokach.

– W czasie zwiększonego ruchu turystów takie patrole bardzo nas wspomagają – mówi zastępca komendanta KP w Karpaczu asp. Ewelina Patek. – Wtedy możemy skupić się na służbie w mieście i okolicach, bo stoki są pod opieką śnieżnych patroli.

Tego dnia asp. szt. Dariusz Gutowski nie pojeździł na stoku zbyt długo. Musiał przyjąć zgłoszenie i zdjąć narty. Za to mł. asp. Sosulska-Baran była na stoku cztery godziny. W tym czasie pomogła kilku osobom słabo radzącym sobie ze zjazdem, wyjaśniła też nieuważnym rodzicom, że dziecko do 16. roku życia musi mieć obowiązkowo kask na głowie podczas jazdy na nartach. Tym razem nie wydarzyło się nic poważnego i służbę zakończyła bez opóźnień. Ale ferie zimowe dopiero się zaczynają…

Tekst i zdjęcia: Krzysztof Chrzanowski

Tekst ukazał się w ostatnim numerze Gazety Policyjnej

 

Powrót na górę strony