Policjanci wciąż pomagają w rejonie przygranicznym. Niejednokrotnie spotykają sytuacje wymagające od nich niecodziennej decyzji
Policjanci z Dolnego Śląska nieustannie są zaangażowani w służbę w rejonie przygranicznym i dbają o bezpieczeństwo osób, które przekroczyły granicę polsko-ukraińską. Pomagają też potrzebującym. Spotykają na swojej drodze sytuacje niecodzienne, czasem zaskakujące, wymagające od mundurowych odpowiedzialnych reakcji. Tak było w przypadku policjanta z Wrocławia, który pomógł samotnej i rannej kobiecie z Ukrainy dając jej dach nad głową u siebie w domu rodzinnym. 31-latkę spotkała niewyobrażalna tragedia, a decyzja policjanta daje jej nadzieję na lepszą przyszłość.
Policjanci z Dolnego Śląska służą nieustannie w rejonie przygranicznym. Pomagają obywatelom Ukrainy, którzy ucierpieli w wyniku działań wojennych i szukają schronienia w Polsce. Mundurowi dbają o bezpieczeństwo w ruchu drogowym, pomagają w dotarciu do miejsc noclegowych i wyznaczonych punktów pomocy, rozdają żywność, pomagają przenosić ciężkie bagaże, dbają o bezpieczeństwo na dworcach kolejowych, pomagają przy opiece nad najmłodszymi, dla których wojna jest czymś niezrozumiałym. Organizują też mnóstwo zbiórek najpotrzebniejszych rzeczy dla osób, które ucierpiały na skutek wojny i zabrały ze sobą tylko to, co zmieściło im się do ręki. Wspierają również ukraińskich policjantów zasilając ich w chociażby wyposażenie mundurowe.
Funkcjonariusze często na swojej drodze spotykają sytuacje niecodzienne, czasem zaskakujące, wymagające od mundurowych odpowiedzialnych reakcji. Przed taką decyzją stanął jeden z wrocławskich policjantów, na co dzień służący w Oddziale Prewencji Policji we Wrocławiu.
Kilka dni temu przy przejściu granicznym zauważył ranną kobietę, która stała zapłakana i nie wiedziała w którą stronę ma iść. Podszedł do niej i usłyszał jak niewyobrażalna tragedia ją spotkała. Kilka godzin wcześniej, jeszcze za wschodnią granicą, kobieta była w pracy i rozmawiała przez telefon ze swoim 8-letnim synem, kiedy nagle połączenie zostało zerwane. Syn przebywał wówczas sam w domu rodzinnym. Okazało się niestety, że budynek został zbombardowany przez wojska rosyjskie i zostały z niego już tylko zgliszcza. Sąsiedzi wyciągnęli 8-latka z zawalonego domu i w stanie krytycznym został przewieziony do szpitala w Ukrainie. Niestety w związku z napierającym atakiem wojsk na miasto, w którym kobieta mieszkała, ewakuowano ją do Polski. W naszym kraju nikogo nie znała, nie wiedziała jak ma odnaleźć się na obcym dla niej terenie. Nie miała też kontaktu z mężem, który walczy obecnie na froncie. Zdecydowanie wymagała pomocy psychologicznej, którą policjant natychmiast jej zorganizował. Zaopiekowali się nią też ludzie dobrej woli, którzy sfinansowali chociażby leki potrzebne do operacji jej syna.
Po wysłuchaniu historii 31-latki, policjant podjął bardzo odpowiedzialną decyzję i przyjął ją pod swój dach do domu rodzinnego na terenie Dolnego Śląska. Zobowiązał się też, że pomoże w transporcie jej syn z Ukrainy do Polskia, jak wydobrzeje w szpitalu i obojgu im zapewni miejsce zamieszkania.
Dzięki takim postawom nasi sąsiedzi z Ukrainy mają wiarę w lepszą przyszłość. To budzi nadzieję.
(KWP we Wrocławiu / mw)