Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Podejrzany o serię podpaleń w rękach policjantów

Data publikacji 15.09.2022

Ponad 140 tys. złotych wynoszą straty spowodowane przez 32-letniego mężczyznę, który aż cztery razy podpalił domki letniskowe i pustostany na terenie gminy Somianka. Na trop podpalacza wpadli funkcjonariusze z miejscowego posterunku. Teraz o jego losie zdecyduje sąd. Grozi mu do 5 lat więzienia. Mieszkaniec stolicy będzie musiał również naprawić wyrządzone szkody.

Do serii podpaleń domków letniskowych i pustostanów doszło w miniony weekend we wsi Popowo Parcele. Jednej nocy strażacy interweniowali aż trzy razy. Kiedy zdążyli wrócić do koszar wybuchał kolejny pożar. W jednym przypadku nawet nie zdążyli dokończyć akcji gaśniczej, a już wydobywał się dym z kolejnego budynku kilkadziesiąt metrów dalej.  Kiedy tylko okazało się , że to nie może być przypadek, do akcji przystąpili policjanci z Wyszkowa oraz lokalnego posterunku.

Ostatnie czwarte podpalenie miało miejsce w nocy z niedzieli na poniedziałek, z 11 na 12.09.2022 roku. W każdym przypadku na miejscu zdarzenia śledczy przeprowadzili dokładne oględziny i zabezpieczyli ślady, które jednoznacznie wskazywały, że są to umyślne podpalenia. Od samego początku policjanci wiązali ze sobą wszystkie pożary, podejrzewając, że stoi za nimi ten sam sprawca. Funkcjonariusze wykonali szereg czynności, koncentrując się m.in. na obserwacji okolicy, w których wystąpiły podpalenia, przesłuchując pokrzywdzonych i świadków.

Po dokładnej analizie zebranych dowodów i intensywnej pracy policjantów jeszcze w poniedziałek wytypowano sprawcę tych podpaleń. Okazał się nim 32-letni mieszkaniec Warszawy. Mężczyzna został zatrzymany w swoim domku letniskowym w tej samej wsi, gdzie dochodziło do pożarów.

Na podstawie zebranego materiału dowodowego 32-latek usłyszał  zarzuty uszkodzenia mienia poprzez umyślne podłożenie ognia. Mieszkaniec Warszawy przyznał się do podpaleń, lecz nie potrafił racjonalnie wytłumaczyć swojego skrajnie nieodpowiedzialnego zachowania. Teraz o jego losie zdecyduje sąd. Za te przestępstwa grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.

(KWP w Radomiu / mw)

Powrót na górę strony