Dzięki dzielnicowemu seniorka otrzymała niezbędną pomoc i trafiła pod opiekę lekarzy
Empatia i gotowość do niesienia pomocy innym to tylko dwie z wielu cech, którymi charakteryzować się musi każdy policjant. Tym razem bezinteresowną pomocą i ofiarnością wykazał się lubiński dzielnicowy st. sierż. Andrzej Jaliński. Funkcjonariusz pomógł 68-letniej kobiecie, która mieszkała samotnie, trudniła się zbieractwem i była schorowana. Mundurowy wielokrotnie proponował jej pomoc, lecz seniorka za każdym razem odmawiała. Mogło się to skończyć dla niej tragicznie, gdyby nie zaangażowanie dzielnicowego, pomoc dozorczyni oraz pracowników socjalnych. Dzięki ich skoordynowanym działaniom, starsza kobieta, której życie było zagrożone, trafiła pod opiekę specjalistów.
Dzielnicowy to policjant, który na co dzień spotyka się z mieszkańcami swojego rejonu służbowego, pomaga rozwiązywać ich problemy lub wskazuje instytucje, które służą pomocą w konkretnych przypadkach.
Policjanci pierwszego kontaktu, jak często mówi się o dzielnicowych, spotykają się w trakcie służby z wieloma osobami, które z różnych względów znalazły się w trudnej sytuacji i często potrzebują pomocy. Funkcjonariusze nigdy nie przechodzą obok nich obojętnie. Jednym z licznych przykładów, który udowadnia, że dzielnicowi doskonale wiedzą, na czym polega służba na rzecz drugiego człowieka jest starszy sierżant Andrzej Jaliński.
Ten lubiński policjant zainteresował się losem pewnej seniorki. Wiedząc, że kobieta nie ma bliskiej rodziny, mieszka sama, a do tego dokuczają jej pewne schorzenia, nawiązał współpracę z dozorczynią z jej budynku i pracownikiem socjalnym. Wszystko po to, aby być cały czas na bieżąco z tym, jak wygląda sytuacja 68-latki, która pomimo wielu prób udzielenia jej wsparcia i pomocy, w tym medycznej, zawsze odmawiała, tłumacząc, że jakoś sobie radzi.
Historia mieszkanki Lubina, która wzbraniała się przed przyjęciem wsparcia od policjanta i pracowników socjalnych, mogła mieć tragiczny finał, gdyby nie telefon do dzielnicowego, jaki wykonała dozorczyni z budynku seniorki.
Kobieta, która była w stałym kontakcie z funkcjonariuszem - nawzajem przekazywali sobie informacje na temat 68-latki, poinformowała policjanta, że dzień wcześniej zapukała do seniorki, ta jednak nie otworzyła jej drzwi, a jedynie poprosiła o zakup wody mineralnej. Kiedy dozorczyni na drugi dzień przyszła pod drzwi kobiety, okazało się, że butelka nadal stała nienaruszona. Dozorczyni zadzwoniła z tą informacją do dzielnicowego. Ten poprzez oficera dyżurnego zorganizował szybko pomoc. Na miejscu, oprócz policjantów, pojawili się wezwani strażacy i ratownicy medyczni. Z uwagi na to, że pomimo wielokrotnego pukania do drzwi, nikt się nie odzywał, mundurowi podjęli decyzję o wejściu siłowym.
Po wyważeniu drzwi przez strażaków, funkcjonariusze weszli do środka. W mieszkaniu panował ogromny nieład. Kobieta leżała na łóżku. Nie była już w stanie samodzielnie usiąść. Wypowiadała się w sposób nielogiczny. Nie wiedziała, gdzie się znajduje, jaki jest dzień tygodnia, kiedy ostatni raz piła, czy spożywała jakikolwiek posiłek. Była bardzo odwodniona i osłabiona. Po badaniu przez ratowników medycznych została przewieziona do szpitala, gdzie udzielono jej dalszej pomocy.
Dzielnicowy koordynuje teraz współpracę z pracownikami MOPS, celem zapewnienia 68-latce należytej opieki.
Apelujemy do mieszkańców, aby zainteresować się losem naszych starszych, samotnie mieszkających sąsiadów. Nie bądźmy obojętni na sytuację, w jakiej znajdują się osoby z naszego otoczenia.
(KWP we Wrocławiu / sc)