Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Uwaga zły pies!

Data publikacji 05.07.2006

7 – latek trafił do szpitala ciężko pogryziony przez amstaffa. Pozostawiona na chwilę bez opieki 5 - letnia dziewczynka także została dotkliwie pogryziona. Inny amstaff, który zerwał się z uwięzi, zaatakował 58 - letniego mężczyznę. To przypadki tylko z ostatnich dni. Policjanci alarmują: brak odpowiedzialności za psa lub chwila nieuwagi może skończyć się tragicznie.

Mimo, że pies określany jest mianem najlepszego przyjaciela człowieka, zdarza się że ten przyjaciel zmienia się w śmiertelne zagrożenie. Najczęściej winny jest temu człowiek, który drażni, głodzi, zaniedbuje zwierzę lub pozostawia je bez opieki. Właściciele nagminnie lekceważą zasady bezpieczeństwa. Nie zakładają psom kagańców, trzymają na źle ogrodzonych posesjach, nie interesują się losem czworonogów. Tymczasem, głodne i spragnione psy stają się agresywne. Jeśli dojdzie do tego nieodpowiedzialne zachowanie polegające na drażnieniu psa np. poprzez uderzanie patykiem w ogrodzenie, o atak nietrudno.

Dlatego bardzo ważne, żeby nie głaskać psów, których charakteru nie znamy. Jeśli już jednak dojdzie do kontaktu trzeba pamiętać, że pies powinien nas najpierw powąchać. W tym celu należy wyciągnąć w jego kierunku rękę. Psa nie należy głaskać po kłębie, wolno pod pyskiem. Jeśli dojdzie do sytuacji w której agresywny pies będzie biegł w naszym kierunku, nie należy uciekać. Należy stanąć na baczność, położyć ręce na gardle i nie patrzeć psu w oczy. Gdy zaatakuje można spróbować włożyć mu cokolwiek do pyska lub odgrodzić się od niego np. kurtką, tornistrem, rowerem lub czymś innym, co mamy pod ręką. Należy stać na szeroko rozstawionych nogach (w takiej pozycji trudno jest kogoś przewrócić) i powoli wycofywać się w bezpieczne miejsce. Należy unikać gwałtownych ruchów, zwłaszcza machania rekami – takie zachowanie wzmaga agresję psa. Jeśli pies zdoła nas przewrócić trzeba zwinąć się w kłębek przyjmując tzw. postawę żółwia - z twarzą do ziemi i rękami na karku przyciśniętymi do głowy.

Rodzice, którzy wybierają się na spacer z dziećmi muszą zwracać uwagę, czy te nie drażnią psów pilnujących posesji. Jeśli usłyszymy głośne, gwałtowne szczekanie, należy razem z dzieckiem przejść na drugą stronę drogi. Jeśli musimy przejść pod ogrodzeniem należy to zrobić szybko, ale bez wykonywania zbędnych, gwałtownych ruchów. Rodzice muszę też pamiętać, że dziecko świadome i nauczone odpowiednich zachowań, nawet zaatakowane będzie miało znacznie większe szanse uniknąć tragedii.


                                            *  *  *


LUBLIN: Do 3 lat więzienia grozi właścicielce psa, który 3 lipca pogryzł 5-letnią dziewczynkę. Dziewczynka bawiła się ze swym 5 -letnim sąsiadem na tetrenie jego posesji. Posesja ta jest wprawdzie ogrodzona, jednak w wielu miejscach ogrodzenia są przerwy. I właśnie przez jedną z dziur wszedł pies, który następnie rzucił się na dziecko. Przewrócił na ziemię i poszarpał jej twarz. Dziewczynkę przewieziono do szpitala, gdzie założono jej szwy. 5 - letni kolega Sylwii stwierdził, że ta chciała jedynie pogłaskać pieska. Policja ustaliła właściciela zwierzęcia. Pies jest na obserwacji, właścicielowi grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności za narażenie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz grzywna.

GDAŃSK: 4 lipca policjanci w Jastarni zostali powiadomieni o dotkliwym pogryzieniu przez amstaffa 58-letniego mieszkańca Helu. Jak ustalili policjanci, pies był wcześniej przywiązany do trzepaka w pobliżu jednego z barów, ponadto miał założony kaganiec. Jednak kaganiec zrzucił, zerwał się ze smyczy i rzucił na 58-latka. Mężczyzna doznał ran kąsanych policzka, szyi i - prawdopodobnie -  złamania szczęki. Obecnie przebywa w szpitalu. Policjanci zatrzymali 48-letniego mieszkańca Pucka, który najprawdopodobniej opiekował się psem.

LUBLIN: Lubelska policja ustala okoliczności, w jakich doszło do pogryzienia 7-letniego chłopca przez psa rasy Amstaff. Chłopiec z licznymi obrażeniami twarzy po przewiezieniu do szpitala został poddaniu zabiegowi plastycznemu.

Do wypadku doszło 3 lipca na terenie klubu jeździeckiego na lubelskich Choinach. Mateusz przywieziony tam przez rodziców przebywał na tzw. półkoloniach. W pewnym momencie pies biegający po terenie klubu bez kagańca i smyczy zaatakował chłopca. Dziecko z urazami twarzy zostało przewiezione do szpitala. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Jak się okazało pies należał do przebywającej tam 23-letniej Katarzyny K., która się nim opiekowała. Zwierzę umieszczono na obserwacji w lecznicy dla zwierząt. Policja ustala, okoliczności tego zdarzenia. Ze wstępnych ustaleń wynika, że opiekunka psa jak i 41-letnia właścicielka klubu, a zarazem organizatorka półkolonii poniosą odpowiedzialność karną, za to, że swoim zachowaniem naraziły dzieci na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia.



Powrót na górę strony