Morus doprowadził do wyziębionego 30-latka
Po zgłoszeniu mieszkańców gminy Wyszki, bielscy policjanci szukali 30-latka. Mężczyzna, mimo mrozu, wyszedł na zewnątrz bez ciepłego ubrania i nie wracał przez kilka godzin. Odnalazł się późnym wieczorem dzięki czworonożnemu Morusowi. Był wyziębiony i trafił pod opiekę medyków.
Dyżurny bielskiej komendy otrzymał wieczorem zgłoszenie o mężczyźnie, który po godzinie 16.00 wyszedł z miejsca pracy i nie wracał przez kilka godzin. Informacja ta wpłynęła od właścicieli gospodarstwa, w którym pracował mężczyzna. Mundurowi ustalili, że 30-letni mieszkaniec województwa mazowieckiego nie miał na sobie ciepłego ubrania, a jedynie dres. Nie zabrał ze sobą również telefonu.
Po otrzymaniu tych informacji policjanci z bielskiej patrolówki natychmiast rozpoczęli poszukiwania mężczyzny. Mundurowi sprawdzali okoliczne drogi i miejscowości. Na miejsce przybył również przewodnik z psem tropiącym Morusem. Był późny wieczór, a na dworze panował mróz. Po godzinie 21.00 Morus podjął trop. 30-latek odnalazł się na jednej z dróg niecały kilometr od miejsca, z którego wyszedł. Mężczyzna był już mocno wyziębiony. Mundurowym tłumaczył, że wyszedł na chwilę spotkać się ze znajomym. Wracając do gospodarstwa zgubił drogę i błąkał się kilka godzin. Mundurowi natychmiast zawieźli go do domu gospodarzy, aby się ogrzał, a następnie 30-latek trafił pod opiekę medyków.
W okresie zimowym policjanci podejmują wzmożone działania, aby udzielić pomocy każdemu, kto jej potrzebuje. Ale pomóc może każdy, kto widzi człowieka będącego w trudnej sytuacji. Może to być bezdomny, nietrzeźwy, albo człowiek chory. Wystarczy zadzwonić na numer 112.
(KWP w Białymstoku / kp)