Miała pomóc w rozbiciu grupy hakerskiej - straciła ponad 700 tysięcy
Ponad 700 tysięcy złotych straciła białostoczanka po tym gdy uwierzyła, że rozmawia z policjantem i prokuratorem. Myślała, że pomaga rozpracować grupę hakerów. Otrzymywała smsy z banku i przekazywała otrzymane kody. Dopiero, gdy telefon przestał dzwonić zorientowała się, że padła ofiarą oszustwa.
Kilka minut po godzinie 8.00 zadzwonił telefon 65-letniej białostoczanki. Dzwoniący mężczyzna powiedział, że jest policjantem z Wysokiego Mazowieckiego. Przekazał, że prowadzi śledztwo i jest na tropie grupy hakerskiej, która wyłudza pieniądze.
Chwilę później powiedział to, co zawsze pojawia się w takich rozmowach - pieniądze na koncie są zagrożone. By ich nie stracić, białostoczanka miała pomóc w rozbiciu tej grupy. Aby potwierdzić jego słowa, kobieta nie rozłączając się wybrała numer, który miał przekierować ją do komendy. W słuchawce usłyszała kobiecy głos, który potwierdził słowa przedmówcy. Wtedy usłyszała, że następnego dnia skontaktuje się z nią prokurator, który przekaże dalsze instrukcje. Kolejnego dnia zgodnie z zapowiedzią zadzwonił prokurator. Powiedział, że od tej pory będzie kontaktował się z zastrzeżonego numeru po to, aby hakerzy nie namierzyli ich rozmów. Wypytywał o posiadane konta. Po uzyskaniu informacji rozłączył się. Gdy zadzwonił ponownie powiedział, że będzie zlecał fikcyjne czynności, żeby namierzyć hakerów. Kobieta zaczęła dostawać smsy z informacjami o operacjach bankowych. Po każdym z nich dzwonił rzekomy prokurator i prosił o podanie otrzymanego kodu. 65-latka każdorazowo musiała się przedstawiać. W czasie jednej z rozmów została zapytana o oszczędności w domu. Miała 35 tysięcy złotych, które polecono jej wpłacić na podane konto. Białostoczanka została zapewniona, że to bezpieczne konto policyjne i po całej akcji pieniądze zostaną zwrócone. W kolejnych telefonach dowiedziała się, że musi zaciągnąć pożyczkę, co też zrobiła. Wszystkie operacje miały pomóc w namierzeniu hakerów. Wciąż otrzymywała smsy z kodami, które następnie przekazywała dzwoniącemu mężczyźnie.
W pewnym momencie telefon zamilkł. Wówczas kobieta zorientowała się, że padła ofiarą oszustwa. Straciła ponad 700 tysięcy złotych.
(KWP w Białymstoku / sc)